Najpierw był film "War Room. Siła modlitwy", potem widzowie usłyszeli, już spoza ekranu, historie o sile modlitwy.
Widownia Bytomskiego Centrum Kultury, licząca pół tysiąca miejsc, zapełniona była całkowicie. Wielu chciało zobaczyć nowy film braci Kendricków, twórców „Fireproof” i „Courageous”. Pokaz 18 lutego zorganizowała diakonia ewangelizacji Ruchu Światło–Życie Diecezji Gliwickiej.
– Cel jest zawsze jeden: ewangelizacja – mówi o wydarzeniu Grzegorz Kubica z Piekar Śląskich. Razem z żoną Aleksandrą należą do kręgu Domowego Kościoła w Bytomiu Szombierkach i wzięli odpowiedzialność za przygotowanie projekcji. – Ten film, którego tytuł został przetłumaczony jako „Siła modlitwy”, ma zaproszonych tu ludzi otworzyć temat, jakim jest wytrwała modlitwa – dodaje.
„War Room. Siła modlitwy” w reżyserii Alexa Kendricka opowiada historię małżeństwa, które przeżywa kryzys i coraz bardziej oddala się od siebie. Pewnego dnia ona spotyka kobietę, która pokazuje jej, czym jest modlitwa. Clara, której zmarły mąż był wojskowym, na wzór jego ustaleń sztabowych przed walką sama staje tak do modlitwy. Z kartkami zapisanymi intencjami i fragmentami słowa Bożego. To opowieść o sile modlitwy, walki o swoje małżeństwo i rodzinę.
Stoisko z książkami w holu Bytomskiego Centrum Kultury Mira Fiutak /Foto Gość
Po projekcji zebrani mogli usłyszeć jeszcze dwa świadectwa o sile modlitwy. Anna Piechaczek, studentka z Zabrza, wspominała swoje pierwsze rekolekcje oazowe. – Tam zrozumiałam, że do Pana Boga można mówić, a nie tylko recytować modlitwy. Że można spotykać się z Nim twarzą w twarz – opowiadała. Od tego momentu walczy o ten czas przed Nim, co nie jest proste w zagonionej codzienności. – Pod koniec drugiego roku studiów dużo zawaliłam. Wtedy bardzo wielu ludzi modliło się za mnie, a ja skupiałam się na nauce, żeby wszystko uratować. Naprawdę czułam tę ich modlitwę. Chociaż ja nie miałam dużo czasu, żeby rozmawiać z Bogiem, oni robili to za mnie – wspominała.
Jej koleżanka opowiadała o momencie swojego nawrócenia. – Wcześniej Pan Bóg był dla mnie odległy. To był też bardzo trudny czas w moim domu, gdzie źle się działo. Nasze relacje wisiały na włosku. Momentami dochodziłam do ściany. Nawet nie bardzo chciałam do tego domu wracać. Miałam w sobie lęk, że za chwilę nasza rodzina się rozpadnie – wspominała.
Wtedy Pan Bóg postawił na jej drodze wspólnotę i zaczęła się modlić za rodzinę. – Trwało to kilka lat, czasem wątpiłam. Ale przyszedł taki moment, że Pan Bóg naszą rodzinę poskładał. Pamiętam ten dzień, to było 8 marca. I to było bardzo wymodlone – mówiła. – Ale też gdyby nie te wszystkie trudne wydarzenia, może ja sama nie znalazłbym drogi do Niego. W życiu bywa różnie, ale On daje mi siłę. Często nie zmienia się świat wokół mnie, ale niesamowicie zmienia się moje życie.
Jeżeli ktoś chciałby zorganizować podobny pokaz w innym miejscu, może zgłosić się do diakonii ewangelizacji Ruchu Światło–Życie Diecezji Gliwickiej (tel. 696 388 966).