W obronie tradycyjnych wartości, górnictwa i reformy edukacji opowiedział się Andrzej Duda, gdy odwiedzał Piekary Śląskie i Zabrze.
Podczas swojej wizyty na Śląsku, będącej realizacją obietnic jeszcze z czasu kampanii wyborczej, prezydent Andrzej Duda 23 listopada najpierw przyjechał do Piekar Śląskich, gdzie złożył wieniec pod Kopcem Wyzwolenia oraz modlił się w sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej. Później udał się do Zabrza, gdzie oddał hołd przy pomniku Poległych Powstańców Śląskich, a następnie spotkał się z mieszkańcami w hali MOSiR-u. – Śląsk jest miejscem dla Polski niezwykle ważnym. Jest przede wszystkim miejscem związanym z bardzo silnym etosem pracy. Pracy solidnej, nawet w trudzie, nawet bardzo ciężkiej pracy, ale zawsze wykonywanej z ogromną powagą, z myślą o rodzinie, o wspólnocie – przekonywał w wystąpieniu do zabrzan. Nawiązał też do wizyty w piekarskiej bazylice. – Modliłem się o to, żebyście pozostali tacy, jacy jesteście. Żebyście sobie tych wszystkich wartości nie dali odebrać. Żeby to, co jest tutaj tak bardzo śląskie i polskie, a co powinno dobrze emanować i emanuje na cały kraj, zawsze tak emanowało – podkreślił.
Długa droga do dobrej zmiany
Na spotkanie z mieszkańcami Zabrza prezydent przyszedł prosto po rozmowach ze związkowcami upadającej kopalni „Makoszowy”. Dzień wcześniej minister energii Krzysztof Tchórzewski zapowiedział bowiem, że zakład ten może otrzymywać publiczne wsparcie jedynie do końca tego roku. Później będzie musiał wstrzymać wydobycie lub działać na zasadach rynkowych. Andrzej Duda krytycznie wyraził się o wieloletnich zaniedbaniach poprzedniej władzy w sektorze górnictwa. – Eksperci mówią, że mamy największe zasoby węgla w Europie, że mamy węgla do wydobycia jeszcze na 200 lat i że to jest 90 procent zasobów europejskich, z których my powinniśmy oczywiście korzystać, bo to jest nasz skarb, nasz podstawowy zasób energetyczny, nasz własny surowiec. Więc jeśli tak, to trzeba było w tym zakresie prowadzić mądrą politykę w perspektywie wieloletniej, a nie zadowalać się tym, że chwilowo są zyski – uznał. W swoim wystąpieniu prezydent zapowiedział podjęcie koniecznych reform. – Nadchodzi wreszcie czas, żeby z tym problemem na poważnie się zmierzyć. Oczywiście to spadło na obecną władzę, nową władzę, ale mam nadzieję, że ten wieloletni, strategiczny program dla polskiego górnictwa wreszcie zostanie przygotowany – przekonywał, wyrażając chęć przywrócenia dawnej siły przemysłowi wydobywczemu na Śląsku. Zaznaczył jednak, że to długotrwała perspektywa. – To nie jest proces, który można zrealizować w jeden rok. To jest proces, który się będzie ciągnął latami, być może nawet dłużej niż 10 lat – dodał. – Mam nadzieję, że zdołamy utrzymać ten wielki polski przemysł, ten, który zawsze stanowił dźwignię naszej gospodarki, i na to ogromnie liczę. Jest to zobowiązanie z mojej strony, że ja będę w tym zakresie współpracował z rządem – zapewnił prezydent, który swoją nadzieję w odzyskaniu rentowności polskiego górnictwa upatruje m.in. w nowych technologiach opracowywanych na specjalistycznych kierunkach studiów, jakie prowadzone są na przykład na Politechnice Śląskiej.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się