Wierni z Czech przybyli z darami do Matki Bożej Pokornej.
Czy Czesi to zatwardziali ateiści? Ktoś, kto w sobotnie przedpołudnie był w sanktuarium w Rudach, nie ma powodów, by zgadzać się z taką opinią.
W corocznej pielgrzymce przed obraz Matki Bożej Pokornej przybyli wierni z Moraw. Przyjechali młodzi i starsi, były rodziny z całymi dziećmi. Można było wypatrzyć też osoby w tradycyjnych strojach.
Msza święta sprawowana była w języku czeskim. Morawianie przyjechali nawet z własnym chórem, który prowadził śpiew w trakcie Mszy. Niektóre melodie różnią się od tych znanych z polskiej liturgii. Szczególne wrażenie robił bardzo rozbudowany śpiew „Alleluja” przed i po Ewangelii oraz „Sanctus”.
Wierni usłyszeli znany fragment z Ewangelii wg św. Łukasza o nawiedzeniu Elżbiety przez Maryję. W homilii kapłan zwrócił uwagę na radość, z jaką przyjęła Matkę Jezusa. Wiedziała bowiem, że za Nią stoi Bóg. Właśnie taką wiarę i ufność polecał słuchaczom.
Nawiązał przy tym do tzw. świeckiego humanizmu, który zatarł Boga w cywilizacji europejskiej. Mówił o niechęci do przyjęcia Boga oraz problemów, które wyniszczają zachodnią kulturę, wzbudzając jednocześnie skrajne argumenty z obu stron światopoglądowej barykady.
- Ktoś może powiedzieć, że homoseksualizm występuje w przyrodzie. Rzeczywiście, różne zwierzęta są homoseksualne i heteroseksualne, łączą się w pary monogamiczne i żyją w stadach poligamicznych. Jeden osobnik męski obcuje z wieloma osobnikami żeńskimi, albo jedna samica jest z wieloma samcami. Ale czy człowiek jest stworzony na obraz przyrody, zwierząt, roślin? Jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, a nie ma nic większego, niż obraz Boga - podkreślił duszpasterz.
W procesji przed ofiarowaniem Morawianie oprócz chleba, wina i wody przynieśli inne wyjątkowe dary - bukiety kwiatów, kosz owoców i warzyw, własne wypieki oraz ogromny bochen. Zgodnie z tradycją, po Mszy wszystkie rodziny zabrały do swoich domów świece.