W święto Podwyższenia Krzyża Świętego w kościele św. Kamila w Zabrzu brat Franciszek Wieczorek świętował 60. rocznicę ślubów wieczystych.
Krzyż – znak wszystkich chrześcijan przez kamilianów jest w sposób szczególny czczony, co wiąże się z ich charyzmatem, którym jest posługa chorym i cierpiącym. Wszyscy zakonnicy duży czerwony krzyż mają wyszyty na swoich habitach.
Mszy św. jubileuszowej w intencji brata Franciszka przewodniczył bp Jan Kopiec; obecny był także o. Arkadiusz Nowak, prowincjał polskiej prowincji Zakonu Posługujących Chorym. Przybyło wielu kamilianów, a także księża diecezjalni, siostry zakonne i wierni świeccy.
– Każdy z nas swój krzyż musi rozpoznać, musi ten krzyż przyjąć, ukochać i według niego kształtować swoje życie – mówił w homilii bp Jan Kopiec. Podkreślił, że od samego początku wokół niego formowała się wiara Kościoła. – Wiara nam podpowiada, że w krzyżu cierpienie, ale w krzyżu zbawienie. W krzyżu jest wielka nauka o godności człowieku, bo na tym drzewie Syn Boży zawisł, aby każdy z nas miał życie, i to życie w obfitości – powiedział. Zauważył, że krzyża w życiu nie brakuje i nie brakowało go także w życiu brata Franciszka. Jego posługa we wspólnocie kamiliańskiej jest charyzmatycznym znakiem, ubogacającym wspólnotę zakonną i wszystkie inne, w których dane mu było przez długie 60 lat od wieczystej profesji przebywać, modlić się i obdarowywać swoimi talentami.
Brat Franciszek Wieczorek w procesji Klaudia Cwołek /Foto Gość Życiorys jubilata przybliżył o. Wojciech Węglicki, proboszcz parafii, wskazując na wiele jego talentów i oddanie Bogu i ludziom.
Brat Franciszek Wieczorek urodził się w Opolu w 1928 roku, ale z Zabrzem związany jest od dzieciństwa. Do zakonu kamilianów wstąpił w 1950 roku. W Taciszowie w 1952 roku złożył pierwsze śluby czasowe, a wieczyste – 8 września 1956 roku. Wkrótce rozpoczął pracę w Zabrzu, w domu opieki, gdzie będąc „złotą rączką”, posługiwał na różne sposoby. Był konserwatorem urządzeń, palaczem, jeździł po żywność dla chorych, opiekował się nimi w czasie pełnienia dyżurów, pomagał w ich pielęgnacji, robił pacjentom zakupy, zajmował się transportem chorych do szpitala oraz na konsultacje lekarskie, opiekował się także kostnicą i przygotowaniem ciał zmarłych do godnego pogrzebu. W sumie w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym brat Franciszek przepracował 55 lat. Był też organistą w parafii św. Kamila i grał w zastępstwie w wielu zabrzańskich kościołach. Jego pasją było przygotowywanie szopki na Święta Bożego Narodzenia z ponad 50 ruszającymi się postaciami, która cieszyła się zawsze dużym zainteresowaniem. Z myślą o chorych uprawiał ogródek na podwórku klasztornym. Brat Franciszek w 2007 roku otrzymał prestiżowe Wyróżnienie im. św. Kamila – nagrodę przyznawaną przez kapitułę pod przewodnictwem Prezydenta Miasta Zabrze ludziom szczególnie zasłużonym dla miasta. Po jej wręczeniu powiedział: „To jest dla mnie najpiękniejsza i najcenniejsza z nagród. Traktuję ją jako ukoronowanie całego mojego życia. Cieszę się, że św. Kamil, któremu służę, przez tę nagrodę przekonał mnie o tym, że wybrałem właściwą drogę swojego życia, nie zmarnowałem swojego powołania i coś dobrego zrobiłem dla innych. Ja ze swej strony obiecuję, że tę nagrodę będę nosił w swoim sercu do końca moich dni”.
W grudniu tego roku brat Franciszek skończy 88 lat. Od ponad trzech lat zmaga się z chorobą nowotworową i często trafia do szpitala.
Na zakończenie Mszy św. życzenia składał o. Arkadiusz Nowak, prowincjał kamilianów. Podkreślił, że obecność biskupa jest wielkim darem dla brata Franciszka, zakonu, ale także darem jedności wspólnoty zakonnej z Kościołem diecezji gliwickiej. Zwracając się do jubilata, powiedział, że jego życie zakonne cechują pokora, szacunek, entuzjazm i miłość w praktyce. – Doskonale wszyscy wiemy, ile dobra Pan Bóg za pośrednictwem ciebie konkretnie i twoich rąk uczynił – zaznaczył. Przeczytał także list generała zakonu z okazji jubileuszu.
Od zabrzańskiej wspólnoty zakonnej brat Franciszek w prezencie otrzymał złoty różaniec-obrączkę z wygrawerowaną datą uroczystości.
Na uroczystość kościół kamilianów został specjalnie udekorowany Klaudia Cwołek /Foto Gość