- Bądźmy miłosierni jak Ojciec. To jest proces, a nie akt. Jeśli będzie w nas takie pragnienie, żeby zrobić krok w tę stronę to wystarczy - mówił ks. prałat Stanisław Puchała w Zabrzu.
23 maja w zabrzańskiej Łaźni Łańcuszkowej odbyło się spotkanie „Przy śląskim stole”. To stały punkt programu Metropolitalnego Święta Rodziny. Tym razem dyskusja toczyła się wokół tematu miłosierdzia w małżeństwie i rodzinie.
Do rozmowy wprowadził i przyjął rolę jej moderatora ks. prałat dr Stanisław Puchała, wieloletni proboszcz parafii katedralnej w Katowicach, duszpasterz akademicki oraz kapelan „Solidarności”, a od grudnia ub.r. również kapelan kaplicy św. Barbary w kopalni "Guido", znajdującej się na poziomie 170 metrów pod ziemią.
- Wydaje się, że w naszym życiu miłosierdzie często kojarzy się z pewną słabością, litością. I kiedy mówimy o miłosierdziu Boga, to dla wielu jest to skandalem - powiedział, nawiązując do tytułu książki bp. Grzegorza Rysia „Skandal miłosierdzia”. - Bo mówi się przede wszystkim o tym, że Bóg powinien być sprawiedliwy. A miłosierdzie jakby nie współbrzmi z tym określeniem - stwierdził.
- Charakterystyczne jest to, że nikt nam właściwie nie daje definicji miłosierdzia. Pan Jezus też jej nie dawał, ale mówił o nim w przypowieściach, opowiadając o ludziach, którzy są miłosierni - mówił.
Ks. Stanisław Puchała podkreślał też znaczenie dialogu w małżeństwie. Razem z Teresą i Eugeniuszem Malickimi od 37 lat prowadzi rekolekcje małżeńskie Marriage Encounter, z wykorzystaniem właśnie metody dialogu małżeńskiego. W tym czasie uczestniczyło w nich ponad 6 tysięcy par. - Najtrudniej jest mówić o swoich uczuciach, nie osądzając i nie oceniając - zauważył.
Przypomniał też, że papież Franciszek, ogłaszając Rok Miłosierdzia, nawiązał do swoich poprzedników, poczynając od Jana XXIII. A zainaugurowany został 8 grudnia, w rocznicę zakończenia Soboru Watykańskiego II, który „skłaniał do nowego myślenia w Kościele i o Kościele”. - Kościół ma być żywym znakiem miłości Ojca. My wszyscy mamy nim być. To jest wezwanie, to jest zadanie - powiedział ks. Stanisław Puchała, a powracając do Jana XXIII, wyjaśnił: - Kościół ma posługiwać się raczej lekarstwem miłosierdzia aniżeli surowością. To jest podstawa tego, co powinno stać się udziałem nas wszystkich.
- Kiedy mówię o miłosierdziu, to myślę: miłość, zaufanie, przebaczenie i wdzięczność - wymienił. Przypomniał o wolności, która powinna być „ku czemuś”, a nie „od czegoś”. - Bo ograniczeniem mojej wolności jest drugi człowiek i jego wolność. Ważne, żeby o tym pamiętać w małżeństwie. Nie zagarniać drugiego człowieka - przestrzegał. - Hasło „Miłosierni jak Ojciec” zachęca do tego, żeby wznieść się wyżej. To postawa bardzo ważna w czasach, w których obecnie żyjemy - dodał.
Dyskusja podjęta przez gości zaproszonych do śląskiego stołu postawiła wiele ważnych pytań o otwartość na przyjęcie drugiego człowieka - uchodźcy, mieszkańca tego samego miasta czy po prostu osoby innej niż ja; o otwartość na różnorodność, którą już mamy na Śląsku - pochodzenia, wyznania, myślenia. Podkreślano też, że w rodzinach jest wiele napięć związanych z różnym spojrzeniem na rzeczywistość, na sytuację w kraju czy w Kościele.
Spotkanie „Przy śląskim stole” to jeden z punktów programu rozpoczętego 21 maja Metropolitalnego Święta Rodziny. Potrwa do połowy czerwca. Program MŚR dostępny jest na stronie www.swieto-rodziny.pl.
Spotkanie „Przy śląskim stole” odbyło się w zabrzańskiej Łaźni Łańcuszkowej Mira Fiutak / Foto Gość