4. rocznica śmierci Norberta Blachy. – Czas choroby taty nauczył mnie wiary i nadziei, takiej nienamacalnej, nieograniczonej – mówi Gabriela, jego młodsza córka.
Norbert, bo po imieniu mówili do niego nie tylko najbliżsi, ale także studenci, lubił ludzi i sam też budził dużą sympatię swoich wychowanków. Zresztą wielu z nich nazywał „miśkami”. Taki miał styl, który nie odebrał mu autorytetu. Autor m.in. muzyki do „Proroka Miłosierdzia” – widowiska o św. siostrze Faustynie, zmarł 3 lutego 2012 roku, po odmówionej koronce. – Czy trzeba się smucić? – pyta Gabriela Blacha-Cupiał. – Kiedy umiera nam bardzo bliska osoba, podjęcie drogi zaufania nie jest łatwe, ale na pewno pomaga. Jeżeli tylko się to zawierzy Panu Bogu – wyznaje. Od rodziców nauczyła się, że Pan Bóg jest jak kręgosłup, bez którego dalej nie ruszysz. Dlatego chce się Go trzymać, iść z takim przekonaniem i mimo trudności cieszyć się dobrem, które mamy wokół. – A jeśli możemy się tym dzielić, to właśnie na sposób wesołego wędrownika. Nie tylko brać, ale i dawać – wyjaśnia. Bardzo chciałaby przekazywać dzieło taty, Norberta Blachy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.