O 4.45 przy zapalonych pochodniach i dźwięku trąbki stanęli nad grobami bohaterów pierwszych dni wojny.
Dokładnie o godzinie, w której pancernik Schleswig-Holstein otworzył ogień na Westerplatte, na cmentarzu w Gliwicach-Bojkowie 1 września odbył się alert przy grobach dwóch jego obrońców, chor. Edwarda Szewczuka i kpr. Michała Plewaka. Chociaż obaj pochodzili z Podhorców na Kresach (byli szwagrami) spoczęli tutaj, gdzie przyprowadziły ich koleje życia. W Apelu Poległych wspomniano wszystkich westerplatczyków i ofiary II wojny światowej, padły też nazwiska trzech żołnierzy spod Monte Cassino, których groby również znajdują się na bojkowskim cmentarzu.
Po raz pierwszy uroczystość odbyła się w ubiegłym roku, kiedy na grobach westerplatczyków zostały odsłonięte Znaki Pamięci na wzór krzyża z cmentarza na Westerplatte. Jednym z inicjatorów projektu przybliżającego ich postaci był Krzysztof Kruszyński, nauczyciel historii i katecheta ze Szkoły Podstawowej nr 8 w Gliwicach, który zaprosił do niego młodzież gimnazjalną i licealną. – Wymowna jest cisza tego alertu. Młodzież ma poczucie, że uczestniczy w czymś wyjątkowym. To na pewno w nich zostanie. Oni odbierają tę historię przez to, co widzą i słyszą, mogą ją poczuć. Inaczej nie jest ona łatwa do przekazania – mówi Krzysztof Kruszyński. – Gliwice mają Radiostację, a teraz też te dwa groby westerplatczyków. Pierwsze miejsce związane z prowokacją zła, drugie z obroną dobra – zauważa.
Po alercie proboszcz parafii w Bojkowie ks. Bogdan Benedik przewodniczył Eucharystii w intencji westerplatczyków.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się