Ogień pojawił się na nieużywanym taśmociągu. To mogło być podpalenie.
Zabytkowa Elektrociepłownia Szombierki w Bytomiu Szymon Zmarlicki /Foto Gość Straż pożarna otrzymała zgłoszenie kilkadziesiąt minut po północy z wtorku na środę. Do gaszenia ognia zostało wysłanych pięć jednostek, a dodatkowo wezwano posiłki z Bytomia i okolicznych miast. Łącznie na miejscu zjawiło się 10 wozów gaśniczych i 30 strażaków.
Płomienie zauważyli pracownicy ochrony patrolujący teren wokół obiektu. Ogień zajął estakadę węglową łączącą EC Szombierki z kopalnią Bobrek, około 200 metrów od budynku. Strażacy szybko opanowali pożar, ale doszczętnie spłonęło 20 metrów nieużywanego zabytkowego taśmociągu.
"Według zdobytej naszej wiedzy operacyjnej i przypuszczeniom do podpalenia doszło od strony wejścia kop. Bobrek. Jak się okazuje, przez teren kopalni wchodzą osoby postronne, które znalazły nieoficjalne przejście nieczynnym taśmociągiem na teren Elektrowni. Niestety monitoring oraz zabezpieczania wraz z czujkami na terenie zakładu elektrociepłowni nie działają wszystkie" – napisał na facebookowym profilu Bytom - śladem wojny Maciej Gajos, który był na miejscu zdarzenia.
Jak dodaje, kilka godzin wcześniej robiąc zdjęcia w okolicach elektrociepłowni natknął się na niewielkie zarzewie ognia w okolicach wąskotorówki, jednak nierozprzestrzeniony ogień łatwo udało się zdusić. Zastanawia się też, komu może zależeć na zniszczeniu zabytkowego obiektu i dlaczego musi dochodzić do tragedii, by zaczęto głośno mówić o stanie niszczejącego kompleksu oraz jego zabezpieczeń.
Tydzień temu społecznicy z grupy Miasto dla Mieszkańców zebrali około dziewięciu tysięcy podpisów pod petycją, w której wzywają firmę Fortum, właściciela obiektu, do ratowania zabytkowego zakładu. Jutro podpisy zostaną przekazane do siedziby firmy zarówno w Warszawie, jak i w Finlandii.
Ponieważ właściciel nie zgłosił zniszczenia mienia, a w pożarze nikt nie został poszkodowany, policja nie będzie zajmować się tą sprawą.
Pożar Elektrociepłowni Szombierki
Maciej Gajos