Telekonferencje, telemonitoring oraz okołooperacyjna karta bezpieczeństwa chorego mają zminimalizować ryzyko błędów lekarskich, znacznie przyśpieszyć proces leczenia i zmniejszyć kolejki w poradniach.
Minister zdrowia prof. Marian Zembala oraz minister administracji i cyfryzacji Andrzej Halicki przedstawili plany wprowadzenia nowych form współpracy między pacjentami i specjalistami. Konferencja „Polaków zdrowia portret własny 2015” została zorganizowana 9 lipca w auli Filharmonii Zabrzańskiej. W spotkaniu brali udział także wojewodowie z całego kraju, przedstawiciele lokalnych władz oraz liczne grono specjalistów i naukowców z różnych placówek. – Na szczęście pojawia się rozwiązanie i ono już jest dostępne. To nadajniki, które pacjent może podłączyć do prądu i położyć pod łóżkiem. Będą odczytywały sygnał ze stymulatora i przekazywały informacje do lekarza w szpitalu. Gdyby urządzenie się zepsuło, będziemy o tym od razu wiedzieli.
W przypadku standardowego leczenia pacjent zgłosiłby się do poradni na rutynową kontrolę po pół roku – zachwalał dr hab. n. med. Oskar Kowalski, przewodniczący Oddziału Katowickiego Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. – Dzięki temu możemy wydłużyć okres między poszczególnymi wizytami chorego w placówkach – zaznaczył. Programy pilotażowe mają być wprowadzone w pierwszej kolejności w najbardziej wymagających rejonach wiejskich.
Żeby nie pomylić nerek
Podczas konferencji został poruszony również temat okołooperacyjnej karty bezpieczeństwa chorego, która ma być obowiązkowym elementem każdego zabiegu. – O pewnych sprawach można łatwo zapomnieć, gdy powtarza się je kilkadziesiąt razy w ciągu dnia. Lista kontrolna wyłapuje problemy z koncentracją. Zaznacza się na karcie, co się zrobiło – tłumaczył kardiochirurg dr Wojciech Karolak, który podobne rozwiązanie rozpropagował w Kanadzie. Porównał ten problem do wprowadzania nowych procedur w lotnictwie po spektakularnym lądowaniu bez wysuniętego podwozia pilota LOT-u kapitana Andrzeja Wrony, co poprawiło bezpieczeństwo lotów. – Nasza checklista ewoluuje i ciągle sprawdzamy jej efekty- wność. Jej zastosowanie musi polepszać opiekę nad chorym. Karta nie zastępuje kompetencji czy sprzętu na bloku operacyjnym, ale znacząco redukuje ryzyko powikłań i ewentualnych zdarzeń niepożądanych – podkreślali kolejni specjaliści ze Śląskiego Centrum Chorób Serca.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się