- Zaświadczajmy o prawdzie tamtych czasów - apelował Eugeniusz Karasiński, przewodniczący Stowarzyszenia Represjonowanych w Stanie Wojennym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego, podczas uroczystości w Zabrzu-Zaborzu na Porembie.
W 33. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w kościele św. Jadwigi Eucharystii za ojczyznę, walczących o wolność i ofiary tamtego czasu przewodniczył ks. inf. Paweł Pyrchała. Po modlitwie wszyscy spotkali się przy krzyżu pamięci osób internowanych, postawionym obok kościoła na pamiątkę uwięzionych w latach 1981 i 1982 w zorganizowanym niedaleko obozie internowanych.
– Nieopodal znajdowało się to miejsce odosobnienia ludzi chcących rzeczywistości, w której żyli, nadać nowy kształt. Największym dramatem stanu wojennego było to, że w wielu ludziach „Solidarności” te działania zabiły nadzieję. Niektórzy nigdy się już nie podnieśli, inni musieli opuścić ojczyznę. Ale byli też tacy, którzy z determinacją dalej walczyli – wspominał w homilii ks. prał. Stanisław Puchała, kapelan śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”.
Zwrócił też uwagę na pamięć o żyjących ofiarach stanu wojennego, które do dziś noszą w sobie ślady tamtych traumatycznych wydarzeń. I na rozczarowanie wielu osób rzeczywistością, która nie odpowiada temu, o co walczyli.
Przemówienie Eugeniusza Karasińskiego, przewodniczącego Stowarzyszenia Represjonowanych w Stanie Wojennym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego Mira Fiutak /Foto Gość Przywołał postać św. Jana Chrzciciela, przypominanego tego dnia w czytaniach liturgicznych, który od urzędników domagał się uczciwości, od zbierających podatki - sprawiedliwości, od żołnierzy - wyrzeczenia się przemocy, od wychowawców - umiłowania prawdy, od rządzących - przestrzegania prawa moralnego, a od każdego - umiejętności dzielenia się z potrzebującymi.
– Jan Chrzciciel uczciwość traktuje jako punkt wyjścia, fundament. My dziś mamy to samo zadanie względem siebie i tych, wśród których żyjemy. Dopóki nie uporządkuje się serc, nie będzie perspektywy przyszłego lepszego jutra. A za swoje serce każdy jest odpowiedzialny indywidualnie. Oby umocniła się w nas gotowość budowania rzeczywistości tak, jak chcieliśmy ją budować kiedyś. Żeby fundamentem naszych działań były uczciwość, wierność, wzajemna służba. Służcie sobie nawzajem i nie ustawajcie w tym – apelował ks. Puchała.
Prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik przypomniała pod krzyżem upamiętniającym internowanych: – Już po raz 33. wspominamy ten trudny dla Polaków dzień. Są w podręcznikach historii piękne chwile, z których jesteśmy dumni, i są chwile, które każą nam się zadumać – stwierdziła, podkreślając obowiązek przypominania o tych wydarzeniach. Zwłaszcza że wśród wielu pocztów sztandarowych, które pojawiły się na uroczystości, była też młodzież.
Spotkanie przy krzyżu poprowadził ks. Józef Kusche Mira Fiutak /Foto Gość – 13 grudnia 1981 roku jest synonimem zdrady polskiej racji stanu, ale może być także okazją do lekcji demokracji przypominającej, że dialog społeczny będący podstawą demokracji nie jest nam dany raz na zawsze – zauważył Eugeniusz Karasiński, przewodniczący Stowarzyszenia Represjonowanych w Stanie Wojennym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego. – O demokrację trzeba się ciągle upominać i odważnie o nią zabiegać. W tym roku przyszło nam się upominać o zmianę prawa wyborczego, gdyż dotychczasowe budzi wiele sprzeciwów. Z tego miejsca mamy dzisiaj przesłanie dla władzy: nie ma naszej zgody na szarganie zasad demokracji – stwierdził.
Upomniał się też o właściwe prawne uregulowanie statusu weterana opozycji antykomunistycznej, pozwalające rzeczywiście zadośćuczynić ich dawnemu bohaterstwu, a obecnie zapewnić godne warunki życia.
Pod krzyżem internowanych delegacje władz samorządowych, wielu związków, stowarzyszeń i organizacji złożyły wieńce i kwiaty. Ks. prał. Józef Kusche przypomniał w tym miejscu ofiarność ludzi w czasie stanu wojennego, dzięki której także, razem z ks. Pyrchałą, mogli organizować pomoc dla osadzonych w Zabrzu.