Nie będzie śledztwa w sprawie rzekomego wykorzystywania nastolatek z patologicznych rodzin, jakiego mieli dopuścić się policjanci z Bytomia. Sprawą zajmą się za to... policjanci z Katowic.
Bytomska prokuratura dowiedziała się o sprawie z anonimowego listu, który jednak nie jest wystarczającym powodem do wszczęcia postępowania. Teraz Biuro Spraw Wewnętrznych Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach spróbuje dowiedzieć się, kto jest autorem donosu. Ustalenie danych personalnych autora oraz ewentualnych pokrzywdzonych może jednak nie być łatwe.
Zawiadomienie w połowie października zostało złożone najpierw w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach. Wynika z niego, że w procederze mogli brać udział funkcjonariusze z komendy miejskiej w Bytomiu oraz z jednego z komisariatów. Mieli oni uprawiać seks z nieletnimi zarówno w czasie służby, jak i po niej. W liście anonim wymienił z nazwiska dwóch sprawców, z których jeden nie pracował w bytomskiej policji.
Mundurowi mieli poznawać dziewczyny z tak zwanych trudnych rodzin przy okazji domowych interwencji. Następnie mieli nawiązywać z nimi kontakt i groźbami zmuszać do stosunków, do których miało dochodzić w radiowozach oraz na zapleczu jednego z bytomskich sklepów, dokąd policjanci mieli przywozić nastolatki.