"Wiem, że byłem wymagający dla księży" - mówił przed śmiercią. "Ale jeszcze więcej wymagałem od siebie...".
Mija 25 lat od śmierci biskupa katowickiego Herberta Bednorza. W archikatedrze Chrystusa Króla została z tej okazji odprawiona Msza św., której przewodniczył abp Wiktor Skworc. Homilię wygłosił ks. inf. Rudolf Brom. W koncelebrę włączyli się także abp senior Damian Zimoń i abp Szczepan Wesoły.
Ks. Brom przypomniał sylwetkę bp. Bednorza. Naświetlił także kontekst historyczny, w jakim przyszło żyć i posługiwać czwartemu biskupowi katowickiej diecezji. - Ówczesna sytuacja polityczna niejako wymogła na bp. Bednorzu nieugiętą postawę wobec innych - mówił. - Kiedy my, księża, musieliśmy iść coś załatwić w Urzędzie ds. Wyznań, biskup powtarzał: "Twardo na chopa!". Oznaczało to, że mamy być nieustępliwi wobec "ich" żądań.
Ksiądz infułat przypomniał anegdotę krążącą po diecezji. Kilka lat po śmierci bp. Bednorza dziennikarka "Gazety Wyborczej" Aleksandra Klich zbierała materiały do wspomnień o nim. Podobno jeden z księży powiedział wówczas: "Będzie ci trudno coś napisać. Niektórzy z księży jeszcze dziś się go boją". Biskup zdawał sobie z tego sprawę. "Wiem, że byłem wymagający dla księży" - mówił przed śmiercią. "Ale jeszcze więcej wymagałem od siebie...".
- Mówiąc o śp. bp. Bednorzu, chciałbym powtórzyć za autorem pierwszego czytania z dzisiejszej liturgii: "Oto mój sługa, którego podtrzymuję, wybrany mój, w którym mam upodobanie (...). On z mocą ogłosi Prawo, nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi, a Jego pouczenia wyczekują wyspy" [por. Iz 42, 1-7 - przyp. aut.] - mówił ks. Brom. - Każdy z nas, wierzących, a szczególnie biskup i kapłan, są sługami Pana i na swój sposób powinni wypełniać posłannictwo, do którego powołał ich Pan. Jesteśmy wdzięczni Bogu za takiego biskupa na miarę czasów.
Po Mszy św. biskupi, księża i wierni obecni w katedrze udali się do krypty, gdzie spoczywają doczesne szczątki śląskich biskupów, aby się pomodlić za ich dusze.
Bp Herbert Bednorz urodził się 22 września 1908 roku w Gliwicach, w rodzinie robotniczej. W 1922 roku Bednorzowie przenieśli się do Katowic, uciekając przed falą antypolskiego terroru. Tu w 1932 roku H. Bednorz otrzymał święcenia kapłańskie z rąk bp. Stanisława Adamskiego. Pracę duszpasterską rozpoczął w parafii św. Barbary w Chorzowie. Po studiach w Louvain oraz w Paryżu i obronieniu dwóch doktoratów, w październiku 1937 roku wrócił do kraju. Okres okupacji przeżył na placówce duszpasterskiej w Brzezinach Śl. Po zakończeniu wojny, od 1946 roku, kierował Referatem Duszpasterskim w kurii. W grudniu 1950 roku otrzymywał sakrę biskupią, mając jedynie 42 lata.
Jako biskup koadiutor diecezji katowickiej zaangażował się w 1952 roku w sprawę apelu biskupów śląskich, nawołującym wiernych do podpisów pod petycją w kwestii utrzymania nauki religii w szkołach. Został aresztowany przez ówczesne władze, a następnie podzielił los bp. Adamskiego oraz bp. Juliusza Bieńka i został wygnany z diecezji. Do Katowic wrócił w listopadzie 1956 roku. Brał udział we wszystkich sesjach Soboru Watykańskiego II. W 1967 roku - po śmierci bp. Adamskiego - objął rządy w diecezji katowickiej jako jej czwarty biskup. Przeniósł seminarium duchowne z Krakowa do Katowic. W pracy duszpasterskiej kładł szczególny nacisk na duszpasterstwo robotników, uwidocznione spektakularnymi pielgrzymkami robotników do Matki Boskiej Piekarskiej. Podczas tych pielgrzymek wielokrotnie gościł w Piekarach Śląskich kard. Karola Wojtyłę. Kleryków wysyłał na roczne staże do pracy fizycznej. Był Honorowym Górnikiem kopalni „Ziemowit”. W latach 1981-1985 był współprzewodniczącym Zespołu Roboczego ds. Wydawnictw i Czasopism Rządu PRL i Episkopatu Polski. 20 czerwca 1983 roku gościł w diecezji katowickiej ojca świętego Jana Pawła II.
23 kwietnia 1983 roku, po ukończeniu 75. roku życia, złożył rezygnację z biskupstwa katowickiego. Zmarł 12 kwietnia 1989 roku i został pochowany w krypcie katedry Chrystusa Króla w Katowicach.