Woodstock? Nie, wolę hospicjum

Relacja z drugim człowiekiem oparta na miłości i przyjaźni – oto droga do szczęścia, jaką o. Daniel Czasz nakreślił w homilii w czasie Mszy świętej w intencji chorych i cierpiących. W uroczystość Wniebowzięcia NMP rozpoczęła ona dzień wielkiej kwesty na cele oddziału medycyny paliatywnej Szpitala św. Kamila Zakonu oo. Kamilianów w Tarnowskich Górach.

– Ofiara za ludzkie cierpienie zmienia je w szczęście, kiedy znajdą się ludzie chcący się nim podzielić. Tak powstaje wolontariat – przekonywał o Czasz, natomiast doczesne szczęście dopełnił chór „Kolejarz”, który zadbał o oprawę muzyczną liturgii, a po jej zakończeniu wykonał koncert pieśni maryjnych. W przyszpitalnym parku zorganizowano zaś całodniowy festyn dla rodzin.

Pieniądze zbierano na zakup i doposażenie oddziału, który działa dopiero od maja ubiegłego roku. Opieka paliatywna wymaga specjalistycznego sprzętu – najniezbędniejsze są ruchome łóżka rehabilitacyjne zapobiegające odleżynom. Na dwadzieścia miejsc przewidzianych na oddziale szpital dysponuje tylko jedenastoma łóżkami przekazanymi przez Hospicjum Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach. Środków na zakup pozostałych dziewięciu brakowało – każde z nich kosztuje ok. 3000 zł.

– Dawniej osoby cierpiące na choroby wykluczające ze społeczeństwa nazywano obłąkanymi, dziś są to nowotwory – zauważa Krystyna Mazurkiewicz, koordynator hospicyjnego wolontariatu. – Potrzebują zarówno pomocy fizycznej, jak i wsparcia moralnego, które my im dajemy. Uczucia ludzkie nie pozwalają bezczynnie patrzeć na cierpienie innych, szczególnie, gdy męczą się w zwykłych szpitalnych łóżkach nieprzystosowanych do tego rodzaju opieki.

Woodstock? Nie, wolę hospicjum   Podczas pikniku wolontariusze częstowali kawą i herbatą Szymon Zmarlicki

Mieszkańcy dzielnicy Osada Jana zrzeszają się w grupie „Dzieci Galenbergu”, do której należy również pani Krystyna. W swoim gronie spotykają się co dwa lata i choć zwykle nie podejmują żadnych inicjatyw, to w tym roku postanowili złączyć się w pożytku dla kogoś – konieczność pomocy tamtejszemu szpitalowi i jego pacjentom była oczywista. Tak zrodził się pomysł zorganizowania festynu, gdzie będzie można kwestować na ten cel. – Pomagają nam również darczyńcy – osoby prywatne, a ostatnio także Zgromadzenie Zakonne Księży Salezjanów z Tarnowskich Gór – cieszy się Olaf Lubas, ordynator nowego oddziału.

– Niestety musimy działać dalej. Mamy komplet pacjentów, a w kolejce czeka następnych dziesięć osób – wylicza zmartwiony. Lekarz nie potrafi natomiast nachwalić zaangażowania młodszych wolontariuszy, o których wyraża się z wielkim szacunkiem, a ich wkład w wykonywanie najprostszych czynności z chorymi nazywa nieocenionym. – Wykazują się niespotykaną wśród innych nastolatków dojrzałością i odpowiedzialnością. To doświadczenie promieniuje także na szkołę, klasę. Widać, jak przez pomoc chorym oddziałują na swoich rówieśników i otoczenie, mimo że funkcjonują w miejscu specyficznym i dość problematycznym.

Pytam Kamili, przyszłorocznej maturzystki z miejscowego liceum, co skłoniło ją do wsparcia swoim poświęceniem właśnie hospicjum. Jej odpowiedź o chęci pomocy innym i zrobienia czegoś dobrego brzmi nadzwyczaj szczerze i przekonująco, choć nie ukrywa, że do podjęcia wolontariatu zachęciły ją również koleżanki, a dodatkową motywacją była perspektywa lepszej oceny z WOS-u. Mimo że angażuje się dopiero od trzech miesięcy, już czerpie radość z przebywania z pacjentami i ich pozytywnych reakcji na kontakt z młodymi osobami.

Prawdziwie zaskoczony, pytam, dlaczego zdecydowała się na hospicjum, które jest nazywane „umieralnią”, skoro mogła wybrać wolontariat tam, gdzie ludzie bawią się, śpiewają i tańczą. Na przykład podczas Światowych Dni Młodzieży, albo… Woodstocku? – Ale przecież to jest piękne, jak oni potrafią się cieszyć! – oznajmia bez chwili zawahania Kamila. Oni, to znaczy – kto? Ludzie na festiwalach? – Nie, pacjenci hospicjum – precyzuje. – Cieszą się, że im pomagamy. To jest piękne!


 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..