Harleye, Kawasaki, Suzuki, Hondy i Simpsony, WFM-ki, Jawy, Komary i Ogary, i sam św. Krzysztof nie wie co jeszcze. Jedenasta pielgrzymka motocyklistów na Górę Świętej Anny.
Jak zwykle w pierwszą niedzielę sierpnia (odpust Porcjunkuli) na Górę Świętej Anny zjechali na swoją pielgrzymkę motocykliści. Z całego kraju (byli Kaszubi, byli górale), z Niemiec, a w tym roku także z Czech, z przygranicznego Krawarza. Plac przed grotą pełny motocykli, rynek pełny, parking przy Domu Pielgrzyma, kalwaria – wszędzie motocykle. - Jest nas chyba więcej niż rok temu, ok. 6 tysięcy - oceniał Andrzej Złoczowski, organizator pielgrzymki. On też przed Mszą św. często nawoływał swoich kolegów: - Idźcie oczyśćcie się. Motory błyszczą, teraz idźcie do spowiedzi, franciszkanie czekają.
- Siódmy raz obserwuję tę pielgrzymkę i zawsze jestem bardzo zbudowany waszą postawą. Dzisiaj też było kilka momentów, że panowała absolutna cisza, mimo, że jest was tak wielu - mówił o. gwardian Błażej Kurowski do motocyklistów.
- Mogliście wybrać dziesięć innych zlotów, ale przyjechaliście tutaj. Chcemy pokazać, że podróżowanie, przygoda z motocyklem, życie całe jest dla nas drogą z Panem Bogiem - mówił w kazaniu ks. Krzysztof Patas, kapelan Katolickiego Klubu Motocyklowego „Souls Hunters” (Łowcy dusz) z Żor. - Wolimy jeździć na takie zjazdy, pielgrzymki. Staramy się propagować inny styl, bo na zwykłych zjazdach różnie bywa - przyznał Bogusław Świerczek z „Souls Hunters”.
Mszy św. przewodniczył o. Jacek Hubicki SJ, który przyjechał z Nowego Sącza. Koncelebrowało kilku kapłanów, w tym dwaj z diecezji opolskiej - ks. Marek Lewandowski, proboszcz z Reńskiej Wsi i ks. Piotr Willner, neoprezbiter.
Jak zwykle pielgrzymi-motocykliści wsparli dzieła charytatywne. W tym roku: wrocławską fundację „Tobiaszki”, Franciszkański Ośrodek Pomocy Dzieciom w Głubczycach oraz Stowarzyszenie Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej „Ognik” ze Strzelec Opolskich.