160 osób – niepełnosprawnych dzieci i młodzieży oraz ich opiekunów uczestniczyło w widowisku bożonarodzeniowym, wystawionym w Rusinowicach.
Każdy otrzymał w przedstawieniu swoją rolę Klaudia Cwołek/GN Pomysły z wiary i życia
– Dla mnie najczęściej inspiracją jest to, co się działo – w Kościele, w roku liturgicznym, na nabożeństwach adwentowych, w życiu – mówi o tworzeniu jasełek s. Olga. Tak powstały np. jasełka „Betlejem – Dom Chleba”, nawiązujące do tematu rorat przygotowanych przez Małego Gościa. Jak umarł Jan Paweł II to wystawiono „Dar Ojca” z oknem papieskim. W zeszłym roku scenariusz nawiązywał do wydarzeń sportowych.
– Ludzie, którzy grają w tych jasełkach, odkrywają ich głębię inaczej i Boże Narodzenie ma dla nich różne oblicza. Pokazuje, że tak naprawdę jest ono możliwe w każdym momencie, w każdej sytuacji i w każdym życiu – podkreśla s. Olga.
Przedstawienie przygotowuje się w ciągu trzytygodniowego turnusu, na który przypada około 10 prób. To niezwykle mało, jak na jasełka o takim rozmachu, w którym bierze udział 160 osób – niepełnosprawne dzieci i ich opiekunowie. Każdy dostaje swoją rolę, dostosowaną do możliwości, charakteru i talentu. Całość wspomagana jest przez multimedia, zawsze też przygotowana jest ciekawa dekoracja i stroje.
Wspólnota na scenie
– Trudnością jest to, żeby zgrać wszystkich aktorów, którzy muszą się na scenie pojawić. To jest technicznie trudne do zrobienia, ale nie niemożliwe. Na pierwszej próbie, jak są nowe osoby i rozdajemy role, to one patrzą na nas dziwnie i z ogromnym niedowierzaniem. Uspokajam je zawsze i mówię, że już inni tutaj byli, grali, na pewno się uda. I oni w to wchodzą – mówi s. Olga. Co więcej, niektórzy specjalnie wybierają grudniowe turnusy, żeby zagrać w jasełkach. – Piękne jest też to, że jest to naprawdę grupa, a nie dwie osoby, bo także ilość robi wrażenie i ważna jest dla przedstawienia.
Bp Jan Wieczorek, który co roku uczestniczy w spotkaniu, w serdecznych słowach dziękował s. Oldze. – Bóg zapłać za tę pracę, którą tu czynisz dla dobra drugiego człowieka, każdego, który tu przychodzi. Tak jak Chrystus przyszedł nie po to, by mu służono, ale żeby służyć. Myślę, że to, o czym tutaj świadczysz jest po linii Jezusa Chrystusa. Wszyscy jesteśmy powołani do tego, aby służyć, a przez to objawiać, że jesteśmy dobrze ugruntowani na fundamencie wiary – powiedział ksiądz biskup.