Nikomu nie mówił, co buduje

Klaudia Cwołek

|

Gość Gliwicki 17/2024

publikacja 25.04.2024 00:00

Pierwszego maja parafianie z Ostropy ponownie spotkają się w Józefówce u znanego w okolicy stolarza. Wielu z nich ciągle pamięta, jak palił się jego warsztat.

Pamiątkowa fotografia Jana Kalnika z dnia poświęcenia. Pamiątkowa fotografia Jana Kalnika z dnia poświęcenia.
JAN KALNIK

Józefówka to kapliczka wotum, poświęcona patronowi św. Józefowi. Stoi na posesji Krystyny i Bernarda Hanusków, tuż obok rodzinnego zakładu, który zatrudnia dziewięciu pracowników i pięciu uczniów. Ich specjalnością jest wyrób drewnianych schodów, ale także renowacje w kościołach.

Kilka lat temu przeżyli pożar warsztatu, znajdującego się obok domu. Ogień pojawił się wieczorem, już po zmroku.

– Pożar gasiło 12 zastępów straży, zaświeciłem świeczkę i powierzyłem to wszystko św. Józefowi – jak chce, żeby warsztat istniał, to niech to ugaszą! W środku była maszyna, na którą wziąłem kredyt na 10 lat, gdyby się spaliła, to… – nie kończy zdania pan Bernard.

Nikt z ludzi nie ucierpiał, ale straty były ogromne. – Widocznie tak miało być, wszystko jest w planach Opatrzności, która czuwa. Na wiele rzeczy nie mamy wpływu i trzeba uczyć się pokory – wyznaje pan Bernard.

– Gdy pożar wybuchł, od razu rozpoczęła się wielka modlitwa. Bratowa przyszła i powiedziała: „Dzwoń wszędzie, żeby się modlili” i tak też zrobiłam. Na miejsce przyszedł nasz proboszcz, prosiłam różne grupy modlitewne, nawet siostry zakonne we Francji się włączyły – dopowiada żona Krystyna. Po tych kilku latach zachowuje w pamięci wielką ludzką solidarność. – Spalona była tylna część warsztatu, dużo ludzi nam pomogło, w wolnym czasie przychodzili z własnej woli do pracy. Najważniejsze, że maszyny nie zostały zniszczone, a resztę udało się odbudować – mówi z wdzięcznością.

Od figury do kapliczki

W podziękowaniu za uratowanie warsztatu pan Bernard zaczął, choć wcześniej tego nie robił, rzeźbić. W dębowym drewnie wykonał figurę św. Józefa, patrona stolarzy, żeby chronił pracowników, i figurę Świętej Rodziny, żeby orędowała za rodzinami z sąsiedztwa i parafii. Po cichu zaczął też myśleć o budowie kapliczki. – Jadąc przez wschodnią Polskę, można zobaczyć, jak ludzie spotykają się przy kapliczkach, modlą się i śpiewają. To jest piękna tradycja, która zawsze mi się podobała. U nas, w Ostropie, czasem też są takie nabożeństwa, ale na naszej ulicy, która powstała po wojnie, nie było jeszcze kapliczki. A ponieważ po budowie jednego kościoła zostały cegły, już poświęcone, pomyślałem, że jest okazja, żeby je dobrze wykorzystać – mówi pan Bernard. – Nikomu nie powiedziałem, co naprawdę buduję. Mówiłem, że altankę, obawiając się przeszkód. Gdy były projekt i zgoda, budowę przekwalifikowałem na kapliczkę, starając się o odpowiednie zgody u proboszcza i w kurii. Wszystko ostatecznie się udało.

Dwie tęcze

Kapliczkę 28 września 2022 roku poświęcił ks. Michał Wilner, proboszcz parafii Ducha Świętego w Gliwicach-Ostropie. – To był wyjątkowy dzień. Gdy nabożeństwo się rozpoczęło, runęła ogromna ulewa, a ludzi było tyle, że wszyscy nie mogli wejść do środka. Jak proboszcz zaczął święcić kapliczkę, wyszło słońce – jedna jej połowa była oświetlona, a druga pozostawała ciemna. Na niebie pojawiły się wtedy dwie tęcze – wspomina budowniczy.

Wszystko to na zdjęciach udokumentował Jan Kalnik, szef Epigrafu, który potem wydał pamiątkowy folder i przygotował planszę z opisem do kaplicy. Widnieje tam cytat z Biblii: „Łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną a ziemią. A gdy rozciągnę obłoki nad ziemią i gdy ukaże się ten łuk na obłokach, wtedy wspomnę na moje przymierze, które zawarłem z wami i z wszelką istotą żywą, z każdym człowiekiem”.

Józefówka – to miejsce modlitwy, wotum, ale też wyraz szacunku dla trudu rzemieślników. Klucz jest w drzwiach, każdy może przyjść i wejść do środka. Po lewej stronie stoi figura św. Józefa przy starym stole stolarskim z narzędziami. Ostatnio były tutaj dzieci z przedszkola, żeby zobaczyć, jak się kiedyś pracowało. W centrum znajduje się krzyż, a pod nim Święta Rodzina. Oprócz figur pan Bernard wykonał w drewnie modlitwy „Ojcze nasz”, „Zdrowaś, Mario” i modlitwę św. Bernarda „Pomnij, o Najświętsza Panno Mario”. – Wyrzeźbiłem je, żeby wchodzący do kapliczki je czytali i w ten sposób się pomodlili, bo dziś już nie wszyscy odmawiają pacierze – wyjaśnia. A dla odwiedzających przygotował pamiątkowe obrazki naklejone na drewnianym podłożu, także w formie kapliczki. Do tej pory rozdał ich już prawie 280. – Tyle zostawimy po sobie, bo zakład nie wiadomo, czy przetrwa, a kapliczki, mam nadzieję, nikt nie zburzy, choć dziwne czasy nadeszły i nie wiadomo, co będzie – zauważa.

Zwieńczeniem kaplicy jest krzyż z napisami: „Drzewo życia” i Ora et labora. U jego podnóża umieszczonych zostało jeszcze pięć mniejszych krzyży, które symbolizują pięć kontynentów.

Przyjaźń na życie

Odwiedzając dom państwa Hanusków, przedstawień św. Józefa można zauważyć więcej. Przy wejściu stoi piękna, przywieziona z Niemiec figura, w pokoju do rozmów na komodzie ustawiony jest obraz, w biurze na ścianie wisi wizerunek z pięknym tekstem zawierzenia.

Ta przyjaźń ze świętym trwa od lat. – Gdy byłem dzieckiem, już wtedy interesowały mnie nabożeństwa do św. Józefa i potem przez całe życie w nich uczestniczyłem. Ale nie miałem pojęcia, że Pan Bóg tak mnie ukierunkuje, że będę z tym patronem miał tyle wspólnego. Z wykształcenia jestem elektrykiem, a zostałem stolarzem. Najpierw pracowałem w państwowej firmie, a później założyłem własną. Żona urodziła się 19 marca w dniu św. Józefa. A ja na drugie imię mam Józef – mówi pan Bernard.

– W uroczystość św. Józefa w zakładzie zawsze jest święto, pracownicy mają wolne. Rano zapraszamy na Mszę w kościele, a potem wszyscy z rodzinami idziemy na obiad do restauracji. To dla nas bardzo ważne – mówi pani Krystyna.

– Gdy kiedyś mieliśmy w pracy problemy, poprosiłam męża, żebyśmy odmawiali Nowennę do św. Józefa. I na koniec tej nowenny przyszła do nas pani, żeby zamówić schody. Od tego czasu wszystko ruszyło do przodu. A mąż tej kobiety opowiedział nam o schodach w Santa Fe w Nowym Meksyku, które są wyjątkowym dziełem stolarskim. Wykonane zostały bez użycia choćby jednego gwoździa i bez wsparcia. Według tradycji zrobił je sam św. Józef. – Może kiedyś uda się to miejsce zobaczyć – mówią zgodnie państwo Hanuskowie.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.