Na Zachodzie rozbiera się kościoły, a tutaj się je buduje

SZ

publikacja 21.10.2017 22:03

Ks. Waldemar Caus, proboszcz parafii w Pawonkowie, opowiada o ciekawej historii powstania nowego kościoła filialnego pw. św. Jana Pawła II w Kośmidrach.

Na Zachodzie rozbiera się kościoły, a tutaj się je buduje Ks. Waldemar Caus, proboszcz parafii, na tle jeszcze niewykończonej elewacji świątyni w kształcie łodzi Piotrowej. Szymon Zmarlicki /Foto Gość

Trzeba przyznać, że w dążeniach do zbudowania własnego kościoła mieszkańcy Kośmider od dziesięcioleci wykazywali się niebywałą determinacją. Ta niewielka miejscowość położona na zachód od Lublińca należy do powstałej w połowie XVI wieku parafii św. Katarzyny Dziewicy i Męczennicy w oddalonym o około pięć kilometrów Pawonkowie. Nic więc dziwnego, że wiernym zależało na dostępie do liturgii i sakramentów w bliższej okolicy.

Geneza miejsca kultu religijnego w tej wiosce sięga końca lat 70. ubiegłego wieku. Jak odnotowuje "Rocznik Diecezji Gliwickiej", w 1979 roku mieszkańcy bez wiedzy ówczesnego proboszcza oraz bez odpowiednich zezwoleń wybudowali salkę katechetyczną.

"Sprawa ta spowodowała napięcie w stosunkach pomiędzy ówczesnymi władzami wojewódzkimi w Częstochowie a kurią diecezjalną w Katowicach. Dopiero osobista interwencja i przeproszenie władz wojewódzkich przez biskupa katowickiego Herberta Bednorza doprowadziły do wydania ex post odpowiednich zezwoleń ze strony władz świeckich w dniu 13 czerwca 1980 roku" - czytamy.

Oficjalnie budynek mógł służyć jedynie za pomieszczenie gospodarcze, lecz za deskami - ustawionymi przy oknach dla stworzenia pozorów - w środku, oprócz salek katechetycznych, mieściła się malutka kaplica pw. Matki Boskiej Częstochowskiej.

Na Zachodzie rozbiera się kościoły, a tutaj się je buduje   Wierni byli przekonani, że nowy kościół powinien być pod wezwaniem św. Jana Pawła II. Szymon Zmarlicki /Foto Gość - Ludzie nie mieścili się w tej kaplicy, więc w późniejszych latach została dobudowana blaszana wiata, jednak nie zapewniała żadnego komfortu. Nie znajdowało się w niej nic oprócz krzeseł, zimą było bardzo chłodno, a latem niesamowicie gorąco - wspomina ks. Waldemar Caus.

Jak dodaje, z czasem w wiosce zaczęło przybywać mieszkańców i podczas nabożeństw większość ludzi musiała już stać na zewnątrz. Dlatego w 2011 roku na tym samym terenie rozpoczęto planowanie budowy (tym razem już ze wszystkimi pozwoleniami) większej kaplicy, która ostatecznie okazała się "pełnoprawnym" kościołem.

- W starej kaplicy znajdował się obraz MB Częstochowskiej, a rok 2011 był rokiem beatyfikacji Jana Pawła II. Jak wiadomo, papież Polak i Matka Boża to właściwie jedność. Również kamień węgielny pod budowę został poświęcony przez Jana Pawła II. Stąd zrodziła się myśl, by kościół powstał właśnie pod jego wezwaniem - tłumaczy ks. Caus.

Z zewnątrz świątynia kształtem przypomina łódź Piotrową, co także nawiązuje do postaci papieża. Ale również wnętrze ma swoją symbolikę. Centralna część ściany została wysunięta do przodu, bliżej ołtarza, zaś ogromny krucyfiks z figurą Jezusa znalazł się w niszy odpowiadającej szerokości tabernakulum - taki zabieg ma podkreślać związek krzyża z Eucharystią.

Na Zachodzie rozbiera się kościoły, a tutaj się je buduje   Wygląd wnętrza kościoła nie jest przypadkowy. Podkreśla Eucharystię, krzyż i Matkę Bożą - najważniejsze elementy w życiu św. Jana Pawła II. Szymon Zmarlicki /Foto Gość Po obu stronach kolejne nisze stanowią ramy dla obrazów Matki Boskiej Częstochowskiej (pochodzącego ze starej kaplicy) oraz św. Jana Pawła II (namalowanego obecnie). Sklepienie zdobi monochromatyczny relief z papieskim herbem.

Inną ciekawą rolę pełnią w świątyni witraże. Te umieszczone w podłużnych otworach okiennych na bocznych ścianach przedstawiają stacje Drogi Krzyżowej i zastąpiły zwykle stosowane w tym celu obrazy czy płaskorzeźby. Z kolei witraż nad chórem ukazuje zmartwychwstałego Jezusa, a wchodząc do kościoła, jego odbicie można dostrzec na ścianie wokół krzyża w prezbiterium.

Ksiądz Caus zaznacza, że z inicjatywą wzniesienia nowej świątyni wyszli sami mieszkańcy wioski. Budowa trwała pięć lat. - Wszystko jest zrobione rękami parafian. Od wykopania i wylania fundamentów, przez stawianie cegieł i dachu, aż po układanie płytek i wykończenie. To ich dzieło, twierdzą, że robią to dla siebie - mówi z dumą proboszcz.

Na Zachodzie rozbiera się kościoły, a tutaj się je buduje   Witraż przedstawiający scenę Zmartwychwstania znajduje się nad chórem, ale wchodząc do kościoła, możemy zobaczyć jego odbicie wokół krzyża w prezbiterium. Szymon Zmarlicki /Foto Gość Wierni zatroszczyli się także o wyposażenie świątyni, i to z dość nietypowych źródeł. Jedna z rodzin, która wcześniej mieszkała w niemieckim Essen, dowiedziała się o tamtejszym kościele przeznaczonym do likwidacji. To z niego udało się pozyskać ławki, krzyż znajdujący się w prezbiterium oraz tabernakulum.

- Dla naszej społeczności było to coś wielkiego, bo tam rozbiera się kościoły, a tutaj się je buduje - zauważa proboszcz, spoglądając na jeszcze gołe mury kośmiderskiej Piotrowej łodzi.


Kościół w Kośmidrach został poświęcony 21 października, w przeddzień liturgicznego wspomnienia św. Jana Pawła II. Relację z uroczystości znajdziesz TUTAJ.