Wrócił do swoich

Szymon Zmarlicki /www.kalety.pl

publikacja 08.10.2016 14:52

W czasie II wojny światowej był proboszczem parafii św. Józefa w Kaletach-Jędrysku. Po ponad 70 latach wypełniła się jego ostatnia wola. Ks. Paweł Drozdek spoczął na cmentarzu wśród swoich parafian.

Wrócił do swoich Ks. Paweł Drozdek był proboszczem parafii św. Józefa w Kaletach-Jędrysku. Musiało minąć ponad 70 lat, żeby jego doczesne szczątki zostały pochowane na cmentarzu parafialnym Szymon Zmarlicki /Foto Gość

Mszy żałobnej w kościele św. Józefa przewodniczył abp senior Damian Zimoń. W homilii przybliżył skomplikowane losy ks. Drozdka. – Ksiądz Paweł chciał tutaj spocząć, na tym cmentarzu, żebyście się za niego modlili i wspominali go. To był bardzo oryginalny człowiek i trzeba jego historię dzisiaj odczytywać – mówił do wiernych.

– Tyle słyszymy o wypadkach, zamachach, pogrzebach, cmentarzach... Śmierć staje nam się coraz bliższa i trzeba o niej myśleć. Pewien poeta powiedział, że dlatego tak bardzo kochamy śmierć i pogrzeby, bo kochamy życie. A Ewangelia komentuje, że kochamy to życie, które nie ustaje – tłumaczył arcybiskup. Wyraził też nadzieję, że pogrzeb ks. Drozdka będzie zachętą do nowych powołań kapłańskich. – Życie ks. Drozdka nie było łatwe, to były trudne chwile, choć jakoś przetrwał wojnę. Miał typowo śląskie poczucie humoru, co przyczyniło się później do jego uwięzienia. Ale ono pomogło mu przeżyć – dodał.

Przed końcem Mszy zostały odczytane listy biskupów gliwickich – bp. Jana Kopca i bp. seniora Jana Wieczorka. Głos zabrał też proboszcz parafii w Magdeburgu, na terenie której pierwotnie był pochowany ks. Drozdek, a następnie ks. infułat Paweł Pyrchała z Zabrza opowiadał o kazaniu napisanym odręcznie przez zmarłego kapłana, które dzień wcześniej znalazł na strychu probostwa.

To właśnie ks. infułat Paweł Pyrchała wraz z obecnym proboszczem parafii w Jędrysku ks. Wojciechem Ciosmakiem podjęli się trudu realizacji ostatniej woli ks. Drozdka. W ich obecności 12 września na cmentarzu w Magdeburgu odbyła się ekshumacja szczątków.

Paweł Drozdek urodził się 11 stycznia 1878 r. w Ujeździe. Teologię studiował na Uniwersytecie Wrocławskim. Święcenia kapłańskie przyjął 20 czerwca 1903 roku. Jako wikariusz często przenoszony był między parafiami (posługiwał m.in. w parafiach w Żorach, Wiseensee, Szczecinie, Świętochłowicach, Rybniku, Opolu, Mikulczycach). Działo się tak, ponieważ urzędnicy II Rzeszy Niemieckiej upatrywali w księdzu zagrożenie – na studiach bowiem aktywnie działał w „Kole Polskim”.

Do parafii św. Józefa w Jędrysku, dzielnicy Kalet, ks. Paweł Drozdek trafił 1 października 1919 r., jeszcze przed oficjalnym przyłączeniem obu miejscowości do Polski, obejmując funkcję proboszcza. Od początku był szykanowany przez władze niemieckie, przeżył pobicie przez bojówkarzy i więzienie w Wołczynie.

Wrócił do swoich Zgodnie z jego ostatnią wolą, ks. Paweł Drozdek został pochowany wśród swoich parafian Szymon Zmarlicki /Foto Gość Ale naraził się nie tylko Niemcom, bo w okresie międzywojennym, wbrew zakazowi biskupa katowickiego, dla garstki niemieckojęzycznych parafian odprawiał nabożeństwa i mówił kazania w języku niemieckim, czym wzbudzał niechęć wśród orędowników polskości na Górnym Śląsku.

W dniu wybuchu II wojny światowej, w czasie porannego nabożeństwa, od strony lasów dobiegły huki pierwszych wystrzałów armat. Ksiądz Drozdek miał wówczas powiedzieć do parafian: „Nie płaczcie i nie lękajcie się, bo Hitler tej wojny nie wygra! Bóg nie dopuści do tego!”. Innym razem w kazaniu do wiernych stwierdził, że Adolf Hitler nie jest wodzem, lecz zwodzicielem.

Za te i inne wypowiedzi trafił do więzienia, a oprócz przeciwstawiania się niemieckiemu okupantowi oskarżono go nawet o słuchanie alianckich stacji radiowych. Wyrok odsiadywał w miejscowości Bautzen (Budziszyn), w tym czasie stając jeszcze przed sądem doraźnym w Dreźnie z zarzutem podburzania współwięźniów.

Zmarł 5 stycznia 1945 r. w więzieniu w Magdeburgu. Tam, w obecności sześciu magdeburskich księży, 11 stycznia został pochowany. Dyrektor więzienia w dniu śmierci wydał nakaz zwolnienia skazańca, aby mógł zostać uroczyście pochowany. Na dekrecie zwolnienia znalazł się dopisek mówiący o byłym więźniu jako o apostole prawdy, wiary i odwagi.

Życzeniem kapłana zapisanym w testamencie było pochowanie na cmentarzu w Jędrysku. Wojna uniemożliwiła zrealizowanie ostatniej woli, jednak z myślą o przyszłej ekshumacji ciało pochowano w dwóch trumnach. Włożono do nich też zakorkowaną butelkę z pismem informującym o ważnych datach z życia zmarłego.

Po 71 latach ksiądz proboszcz Paweł Drozdek spoczął na cmentarzu niedaleko kościoła św. Józefa w Jędrysku, zgodnie z jego wolą pogrzebany wśród swoich parafian.