W Europie pojawią się „nowi turyści”

SZ

publikacja 29.09.2016 13:55

Europosłowie i samorządowcy ze Śląska dyskutowali w Brukseli o wzorcach i perspektywach turystyki industrialnej, wymieniając się doświadczeniami z zagranicznymi politykami i specjalistami.

W Europie pojawią się „nowi turyści”   Europoseł Marek Plura podkreśla możliwości, jakie obiekty poprzemysłowe stwarzają dla lokalnego biznesu Szymon Zmarlicki /Foto Gość W czwartek w Parlamencie Europejskim w Brukseli odbyła się konferencja nt. "Turystyka europejskiego dziedzictwa industrialnego: najlepsze praktyki i perspektywy na przyszłość". Jednym z jej organizatorów był śląski europoseł Marek Plura.

Na konferencji zabrali głos m.in. niemiecki historyk sztuki prof. Meinrad Maria Grewenig, prof. Massimo Preite z włoskiego Uniwersytetu Firenze i dr Adam Hajduga, koordynator corocznej Industriady. Każdy z prelegentów przedstawiał swoje doświadczenia w pracy na rzecz rozwoju turystyki na terenach przemysłowych w swoim kraju.

Dyskusji przysłuchiwali się zaproszeni na konferencję przedstawiciele samorządów śląskich miast oraz władz województwa razem z delegatami z innych krajów, na terenie których znajdują się obiekty Europejskiego Szlaku Dziedzictwa Techniki.

W lokalnych społecznościach zdarza się, że ogromne nakłady finansowe na rewitalizację i przystosowanie do ruchu turystycznego zapuszczonych obiektów poprzemysłowych powodują niebezzasadne wątpliwości, czy takie inwestycje nie powinny ustąpić miejsca bardziej koniecznym wydatkom, z których skorzystają mieszkańcy.

– Samorządy najlepiej znają budżet i to oni oceniają potrzeby miasta. Oczywiście są takie potrzeby, które nie podlegają dyskusji. Jestem jednak przekonany, że warto inwestować w tego typu rozwój infrastruktury miejskiej. Przemysł turystyczny musi się gdzieś zacząć i stworzyć oś, wokół której pojawią się sklepy czy restauracje. To wszystko są miejsca pracy i podatki, które wpływają do kasy miasta – mówi Marek Plura.

– Jest jeszcze jeden przykład, który przekonuje mnie, że warto tworzyć dobre wizytówki miasta: Wrocław. To miasto jest dziś znane jako turystyczne, ale kiedy Bogdan Zdrojewski zostawał jego prezydentem, nie było takie. Przekonał Radę Miasta, żeby zainwestować w rewitalizację rynku, żeby stworzyć wizytówkę, dzięki której mieszkańcy będą dumni ze swojego miasta i dobrze o nim opowiadali, a z drugiej strony inwestorzy przekonają się, że w takim mieście są ludzie kreatywni i warto z nimi rozmawiać o biznesie. Nie załatwią tego tylko załatane dziury w chodnikach czy lepiej urządzony park miejski. – tłumaczy.

W Europie pojawią się „nowi turyści”   Uczestnicy konferencji wymieniali się swoimi doświadczeniami w zakresie rozwoju turystyki industrialnej Szymon Zmarlicki /Foto Gość Jednak o sile turystyki najlepiej świadczy przecież zainteresowanie samych turystów, a nie tylko inwestorów. Czym zatem przyciągnąć nowe grupy odbiorców? Niektóre ze śląskich obiektów już to odkryły.

– Najbardziej przyciągają ciekawe wydarzenia, bo one są nośnikiem najskuteczniejszej promocji, tak zwanej poczty pantoflowej. Jeżeli ktoś przyjdzie na koncert, festiwal, widowisko czy wystawę na terenie byłej kopalni, huty czy walcowni, gdzie czuć jeszcze tamten klimat, to będzie o tym opowiadał. Różnego rodzaju eventy, bogate w świeże pomysły, to najlepszy magnes. Ale ciągle nie można zapominać o podstawach, czyli żeby dany obiekt naprawdę był dostępny dla turystów przez cały tydzień i żeby na miejscu nie było problemu ze znalezieniem osoby, która ciekawie o nim opowie – zaznacza M. Plura.

W najnowszym numerze GN piszemy o nowym escape room w Tarnowskich Górach, który nawiązuje do mało znanego, choć istotnego wydarzenia z historii miasta (przeczytaj więcej TUTAJ). Pierwsze reakcje potwierdzają, że tego typu atrakcje mogą skuteczniej przyciągnąć zwłaszcza młodzież, niż nawet najlepiej zrewitalizowany obiekt. A podobnych inicjatyw pojawia się coraz więcej. Czy mają szansę na poparcie, a przede wszystkim wsparcie ze strony urzędników?

– Mam przekonanie, że w tej dyscyplinie najlepiej spisują się organizacje społeczne, grupy pasjonatów i miłośników chcących stworzyć coś od serca, co często przekracza schematy i typowe przyzwyczajenia. Takie organizacje mogą starać się o środki na każdym poziomie, od urzędu miejskiego, poprzez szczebel wojewódzki, aż po środki Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, co nierzadko się udaje. Osoby prowadzące przedsiębiorstwa mogą korzystać ze środków unijnych. A w perspektywie europejskiego roku dziedzictwa kulturowego możemy spodziewać się nie tylko konferencji i dyskusji, ale też pieniędzy na promocję. Otwiera się przed nami szansa, by w Europie pojawili się tak zwani „nowi turyści”. Jeżeli Górny Śląsk znajdzie się na mapie podróży turystów na przykład z Chin, może stać się takim samym „standardem” jak Luwr czy pałace Watykanu – przewiduje poseł.

W Europie pojawią się „nowi turyści”   Elżbieta Bieńkowska zapowiada zwiększenie funduszy na rozwój nowych trendów w turystyce Szymon Zmarlicki /Foto Gość Obecny na konferencji członek zarządu województwa śląskiego Henryk Mercik potwierdza potrzebę większego zwrócenia uwagi na turystykę industrialną na Śląsku.

– Turystyka jest ważna dla każdego regionu, ale w tej dziedzinie ważne jest posiadanie czegoś oryginalnego, co wyróżnia od innych miejsc. My coś takiego mamy, a jest to dziedzictwo postindustrialne – zauważa H. Mercik. – Bardzo mocno stawiamy na promocję tego dziedzictwa. Staramy się współpracować z zagranicznymi miastami, które posiadają podobne obiekty i wykorzystywały je w celach turystycznych już przed nami, na przykład nasza Industriada to taka młodsza siostra Ekstra Szychty w Zagłębiu Ruhry. Teraz także już inni korzystają z naszych doświadczeń – podkreśla.

– Województwo śląskie składa się z kilku subregionów różniących się tradycją, obyczajami, kulturą… Natomiast zdecydowanie łączy nas przemysłowa historia, bo zabytki techniki znajdziemy i w Częstochowie, i w Bielsku-Białej, i w Żywcu, i w Cieszynie, ale przede wszystkim na obszarze Górnego Śląska i Zagłębia – wylicza H. Mercik.

Dzień wcześniej, we wtorkowy wieczór, w PE odbyła się inna konferencja dotycząca polityki turystycznej na całym kontynencie. Elżbieta Bieńkowska, europejska komisarz ds. rynku wewnętrznego i usług, postawiła tezę, że w ciągu kilkunastu lat turystyka stanie się jeszcze potężniejszą gałęzią gospodarki.

– Według mnie największym wyzwaniem jest w tej chwili tzw. sharing economy, którego przykładami są Uber lub RB’n’B, czyli tworzenie oprogramowania, dzięki któremu można zamawiać taksówkę czy wynajmować mieszkania. Turystyka została jako pierwsza zagarnięta przez ten nowy rodzaj prowadzenia biznesu – zaznacza E. Bieńkowska.

– Przedsiębiorcy świadczący usługi w tradycyjnych sposób są negatywie nastawieni do takich projektów, ale świat idzie w tym kierunku i w Europie musimy się z tym zmierzyć. Nie możemy traktować tego jako zagrożenie, ale jako możliwość, by podobne formuły nie tylko ucinały istniejące miejsca pracy, ale też dodawały nowe. Świat galopuje, dlatego na poziomie europejskim, ale też krajowym powinniśmy łączyć kulturę, dziedzictwo, rzemiosło i przemysły kreatywne, żeby utrzymać konkurencję z innymi miejscami na świecie – zapewnia komisarz.

Przeczytaj więcej w kolejnym numerze "Gościa Gliwickiego" i "Gościa Katowickiego" nr 41 na 9 października.