W jeden dzień na Górę Świętej Anny

publikacja 12.08.2016 17:31

Dwie piesze pielgrzymki z Gliwic zmierzają na obchody kalwaryjskie.

W jeden dzień na Górę Świętej Anny Pielgrzymka sośnicka w Kleszczowie Klaudia Cwołek /Foto Gość

Pierwsza wyruszyła tradycyjnie z Gliwic-Sośnicy i dołączyła do drugiej, uformowanej w parafii Wszystkich Świętych, gdzie o 5.00 rano sprawowana byłą Msza na rozpoczęcie drogi. Grupy idą oddzielnie i różnymi trasami, tylko w niewielkiej części pokrywającymi się.

Pielgrzymi w jeden dzień pokonują odcinek ok. 50 km, by przez najbliższe dni na Górze Świętej Anny uczestniczyć w obchodach kalwaryjskich ku czci Wniebowzięcia NMP. Z powrotem też będą wracać pieszo.

– Jest to moja 69. pielgrzymka na Górę Świętej Anny – mówi na postoju w Kleszczowie Szymon Dylus, który przedwczoraj skończył 80 lat. Nie zawsze szedł pieszo, ale Góra Świętej Anny od 1948 roku jest jego celem. –  Pielgrzymowanie się zmienia. Kiedyś nie szliśmy tak szybko, a przerwy były krótsze. To potem czuje się w nogach. W tej chwili jest możliwość korzystania z samochodów. Kto czuje się słabo może przejechać kawałek. A kiedyś były furmanki. Duża rola była przewodnika, który musiał W jeden dzień na Górę Świętej Anny   Szymon Dylus, najstarszy uczestnik pielgrzymki sośnickiej Klaudia Cwołek /Foto Gość zorganizować na Górze Świętej noclegi także dla koni, co nie było taką łatwą sprawą – opowiada. Zmienił się także charakter pielgrzymki. – Przede wszystkim inne pieśni się kiedyś śpiewało. Bardzo dużo śpiewało się „na przepowiadanie”. Przewodnik zaśpiewał jakiś werset, a ludzie odpowiadali, powtarzając. W tej chwili są śpiewniki, nowsze pieśni się śpiewa i więcej jest tych z gitarą. W czasie drogi księża prowadzą dwie, trzy konferencje – opowiada.

Po raz pierwszy na Górę Świętej Anny w grupie gliwickiej idzie 37–letni Tomasz Kościarz z parafii Wszystkich Świętych w Gliwicach, który przygrywa w drodze na gitarze. – Już od pięciu czy sześciu lat nosiłem się z zamiarem pójścia na pielgrzymkę, ale zawsze coś wypadało. Teraz się tak złożyło, że mam urlop, a poza tym mama dosyć poważnie się rozchorowała, dlatego uważam, że najwyższy czas, żeby iść – mówi podczas przerwy w Ujeździe. Choć od dziecka jest związany z Kościołem, był ministrantem, to na pielgrzymkę jakoś nie trafił. Jego wrażenia są bardzo pozytywne. – Wiadomo, jest to wspólnota ludzi, którzy wyznają te same wartości i jest łatwiej w takiej wspólnocie przebywać, niż gdzieś tam  w pracy… – przyznaje.

Gliwicka grupa liczy ok. 140 osób, a sośnicka – 116 osób. Po obchodach na Górze Świętej Anny 15 sierpnia będą wracać pieszo.

W jeden dzień na Górę Świętej Anny   Pielgrzymka gliwicka wychodzi z Ujazdu Klaudia Cwołek /Foto Gość