Serbołużyczanie u bezdomnych

Mira Fiutak Mira Fiutak

publikacja 21.07.2016 22:11

Młodzież z różnych krajów odwiedziła Schronisko św. Brata Alberta dla bezdomnych mężczyzn w Bojkowie.

Serbołużyczanie u bezdomnych Mira Fiutak /Foto Gość

Mieszkańcy Bojkowa czekali na grupę z Niemiec. Ku ich zaskoczeniu są to Serbołużyczanie z diecezji drezdeńskiej. 45-osobowa grupa zamieszkała u rodzin z tutejszej parafii. Dzisiaj, 21 lipca, odwiedzili schronisko dla mężczyzn. Zostawili trwały ślad swojej wizyty w postaci klęczników przed Stacjami Drogi Krzyżowej z kostek brukowych i płytek.

Dokończyli pracę, którą rozpoczęła wcześniej inni. Młodzież z międzynarodowej grupy w ramach jezuickiego projektu MAGIS przebywająca w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bytomiu. Tworzą Brazylijczycy, Portugalczycy, Hindusi, Syryjki, Egipcjanka, Słowak i Libańczyk. Młodzież przyjechała do Bojkowa razem z Marcinem Włodarkiem SJ i wolontariuszami. Wtedy modlitwa przy kolejnych stacjach zabrzmiała w wielu językach.

Tym razem goście modlili się w języku łużyckim. – To dla mnie to jest zaskakujące, że tacy młodzi ludzie są tak mocno związani tą swoją kulturą i tradycją sprzed wieków – mówi ks. Bogdan Benedik, proboszcz parafii w Bojkowie. – Wiedząc wcześniej, że będzie grupa z Niemiec, przygotowali teksty piosenek w tym języku. Jednak goście zamiast czytać z rzutnika, wyciągnęli swoje śpiewniki w języku łużyckim. – W tym języku się modlą, rozmawiają między sobą. Na zakończenie planujemy spotkanie z wszystkimi rodzinami, u których m mieszkają i wolontariuszami, wtedy opowiedzą nam więcej o swojej kulturze. A my o naszej historii – dodaje.  

Serbołużyczanie u bezdomnych   Droga Krzyżowa ogrodzie schroniska Mira Fiutak Andrea Jakubasch kończy właśnie studia na kierunku nauk społecznych. Pochodzi w niewielkiej miejscowości Zejicy koło Drezna, liczącej zaledwie 40 mieszkańców. Jak wszyscy w ich regionie jest dwujęzyczna. Języka łużyckiego używa w domu od dziecka. Niemieckiego nauczyła się w przedszkolu, które również jest dwujęzyczne.

– W okolicach Drezna jest 60 tysięcy Serbołużyczan, ale tych którzy pielęgnują tę tradycje jest mniej. Jestem dumna, że tak mała grupa zachowała swoje tradycje przez tyle wieków. Dla nas to nie jest tylko folklor, ale autentycznie żyjemy tą kulturą. I jesteśmy w tym sobą – mówi o swoim pochodzeniu.

Nigdy wcześniej nie była na ŚDM. – Byłam ciekawa tego spotkania. Nigdy też jeszcze nie byłam w Polsce, chciałabym poznać ten kraj. Ale chciałabym też zobaczyć, że nie tylko my, jako młodzi, jesteśmy wierzący, ale też wielu innych na świecie. U nas wśród młodych ludzi wiara nie jest taka oczywista, często dziwią się nam, że wierzymy, jesteśmy dla nich trochę inni. Chciałabym tu utwierdzić się w przekonaniu, że nasza wiara nie jest niczym dziwnym – zauważa.

Pytana o to, czy wcześniej słyszała o św. Bracie Albercie, przecząco kręci głową. Wcześniej opowiadał o patronie tego miejsca gościom Jan Sznajder, prezes gliwickiego koła Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta, które prowadzi schronisko. Przez 10 lat zamieszkało w nim już ponad 8 tysięcy bezdomnych mężczyzn.