Na chodniku czekało "Dzień dobry!"

Szymon Zmarlicki

publikacja 12.04.2016 04:10

W ubiegły weekend 13 młodych z parafii św. Franciszka w Zabrzu odwiedziło w Niemczech swoich rówieśników, którzy będą gościć u nas w lipcu podczas Dni w Diecezji. Kilka osób opowiedziało nam o swoich wrażeniach z wizyty w Lipsku.

Na chodniku czekało "Dzień dobry!" Zanim goście zza Odry przyjadą do Zabrza na Dni w Diecezji, młodzież z parafii św. Franciszka odwiedziła ich w Niemczech. - Dla wielu to było zupełnie nowe doświadczenie - opowiadają o wizycie u swoich rówieśników Szymon Zmarlicki /Foto Gość

Szymon Zmarlicki: Gdzie i jak spędziliście trzydniową wizytę w Niemczech?

Ks. Piotr Golus: Byliśmy w parafii pw. Trójcy Świętej w Lipsku na zaproszenie tamtejszej grupy młodzieży wraz z wikarym ks. Przemysławem Kostorzem, który pochodzi z diecezji opolskiej.

Nasza wizyta była związana ze Światowymi Dniami Młodzieży, ponieważ właśnie z tą grupą nawiązaliśmy kontakt i będziemy gościć ją w naszej parafii. Dlatego wyszli z inicjatywą, by poznać się, jeszcze zanim przyjadą do Polski. Zależało im również, by wolontariusze Światowych Dni Młodzieży mogli sami doświadczyć namiastki pobytu w obcym kraju, wśród innych ludzi i poznania Kościoła innego, niż swój lokalny.

Sabrina Albe Slabi: Do Lipska przyjechaliśmy w piątek wieczorem, więc tego dnia nie zostało nam już dużo czasu. Poznaliśmy się z tamtejszą młodzieżą i pojechaliśmy do rodzin, u których spaliśmy przez najbliższe dwie noce. Sobotę rozpoczęliśmy od przedstawienia Niemcom naszej parafii i Zabrza. Zaprezentowaliśmy miasto oraz to, co będziemy robić i co chcemy im pokazać, kiedy przyjadą do nas w lipcu. W nawiązaniu do faktu, że na ŚDM nasza diecezja została „ochrzczona” nazwą Tarszisz, wystawiliśmy też krótką pantomimę o historii Jonasza.

Kasia Szpitun: W międzyczasie zwiedzaliśmy kościół, który jest bardzo nowoczesny, ale ciekawy – tam wszystko ma swoje znaczenie. Na początku zszokowało mnie, że w ogóle tak może wyglądać kościół, ale ks. Przemek wyjaśnił nam pewne szczegóły i wtedy wszystko nabrało sensu. Później wybraliśmy się do Halle, położonego niedaleko miasta, gdzie odbywał się przegląd młodzieżowych chórów kościelnych ze wschodnich Niemiec. Dzięki temu zwiedziliśmy nie tylko Lipsk, ale też inne miejsca. Mieliśmy również okazję wziąć udział w nieszporach z arcybiskupem Berlina. To było dla nas bardzo ciekawe doświadczenie, bp mogliśmy zobaczyć, jak niemieccy pasterze nawiązują relację ze swoimi owieczkami.

S.Z.: A jak nawiązują?

K.S.: W bardzo bezpośredni sposób. Podczas krótkiego kazania w trakcie nieszporów biskup wyszedł do młodych i rozmawiał z nimi - prawie jak na kazaniu dialogowanym.

S.A.S.: Byłam zaskoczona, że biskup w całym swoim stroju liturgicznym przechadza się między dziećmi i luźno z nimi rozmawia. Rewelacyjne doświadczenie!

K.S.: Pierwszy raz brałam udział w nieszporach prowadzonych przez chóry. Wprawdzie nie rozumiałam, o czym śpiewają, chociaż w dobrej wierze mogłam zajrzeć do śpiewnika, to jednak były dla mnie szczególnie piękne właśnie pod względem muzycznym.

Julia Sodzawiczna: Po powrocie z Halle mieliśmy integracyjnego grilla, a wieczorem poszliśmy zwiedzić Lipsk. Miasto bardzo nam się spodobało, jest niezwykle ciekawe pod względem architektonicznym, budynki są wyjątkowo ładne. Widzieliśmy np. uniwersytet, który przypomina kościół zniszczony kiedyś przez komunistów.

Izabela Kubica: Na mnie największe wrażenie zrobiła panorama widziana z 29. piętra. Było już całkowicie ciemno, dlatego zachwycił mnie widok wszystkich świateł w mieście.

Patryk Koschny: W niedzielne przedpołudnie zebraliśmy się na Mszy świętej, która była dość nietypowa, bo sprawowana w języku polskim i niemieckim. Dla wielu to było zupełnie nowe doświadczenie.

Ks. P.G.: Powiedziałem na początku kazania, by wybaczono mi, że nie wygłoszę go po niemiecku, bo ten język znam dość słabo, ale dzięki temu mogę poczuć się jak papież, skoro tłumaczą moje kazanie tak, jak jego (śmiech).

Zapytałem wtedy Niemców, z czym kojarzy im się Polska. Najczęściej padały odpowiedzi, że to naród katolicki, z Janem Pawłem II, Solidarnością…

S.A.S.: …muzyką Chopina i śmigusem-dyngusem!

I.K.: Na Mszy zaskoczyło mnie, że ludzie byli bardzo zaangażowani w śpiew. Kiedy patrzyłam po ławkach, to praktycznie każdy śpiewał. Ta modlitwa bardzo mnie dotknęła.

K.S.: Wcześniej uczyliśmy Niemców polskiej wersji hymnu ŚDM, a oni nas niemieckiej. Na zakończenie Mszy dumnie zaśpiewaliśmy go po niemiecku, ale ostatni refren po polsku. Oczywiście Niemcy mieli zapisane w śpiewnikach, także fonetycznie, jak należy go śpiewać. Bardzo dobrze im to wyszło!

S.Z.: Jak przebiegała integracja z niemiecką młodzieżą?

K.S.: Ugościli nas bardzo miło! Tamtejsza młodzież naprawdę jest młoda – ich wspólnota składa się z osób przeważnie od 15. do 18. roku życia, dlatego w trakcie naszej wizyty dużą rolę odgrywali też ich rodzice. Rodziny były bardzo otwarte, ciekawiła ich Polska i uczyli się wymawiać nazwę „Zabrze”. Niezwykle miłe było również to, że pierwsze, co zobaczyliśmy zaraz po przyjeździe, to napis „Dzień dobry!” wymalowany na chodniku!

I.K.: Miałam pewne obawy, bo nigdy wcześniej nie brałam udziału np. w wymianach szkolnych, więc było to dla mnie nowe doświadczenie. Ale wystarczyło pierwsze 10-15 minut, żeby strach minął. Już przekraczając próg domu, wiedzieliśmy, że będzie miło.

S.Z.: Czy Niemcy przygotowują się na Światowe Dni Młodzieży równie mocno jak polska młodzież?

Ks. P.G.: Owszem, odbywają się spotkania młodzieżowe. Wprawdzie nie ma specjalnego programu przygotowawczego, tak jak u nas, ale dzieje się to w formie duszpasterstwa młodzieży. Przygotowywali się zresztą także przez to, że nas przyjęli! Na Mszę i spotkanie, na którym opowiadaliśmy, co przygotowujemy dla nich w Zabrzu, była zaproszona nie tylko parafialna młodzież, ale wszyscy, którzy przyjadą na ŚDM z Lipska.

S.Z.: A jak wy przygotowujecie się, by ugościć swoich rówieśników z Lipska?

S.A.S.: Co jakiś czas spotykamy się jako wolontariusze ŚDM i staramy się zorganizować im czas tak, by pobyt w Zabrzu był dla nich jak najbardziej ciekawy, a jednocześnie by skorzystali na tym duchowo. Na pewno będziemy się razem modlić. Pokażemy im miasto, niekoniecznie przeciągając po kolejnych miejscach, ale zamieniając zwiedzanie w zabawę. Inny dzień zaplanowany jest na sportowo. Oczywiście spędzą też trochę czasu z rodzinami, u których zamieszkają.

Dodatkowo nasze przygotowania obejmują sprawy materialne - poprzez organizowanie różnych akcji, na przykład sprzedać ciast, zbieramy pieniądze, aby ugościć ich jak najgodniej. Nie zapominamy również o modlitwie w intencji tego czasu, który wspólnie spędzimy.

S.Z.: Ilu Niemców spodziewacie się przyjąć w waszych domach?

Ks. P.G.: Z samej parafii, która nas gościła, przyjedzie 25 osób, a z całego Lipska - 67. Może nie jest to zbyt imponująca liczba, ale trzeba sobie uświadomić, że w tym mieście katolicy stanowią zaledwie 4 proc. mieszkańców.

S.A.S.: Moje wcześniejsze doświadczenia Kościoła w Niemczech były takie, że na niedzielnych Eucharystiach świątynie świecą pustkami. Natomiast kiedy zgromadziliśmy się w kościele w Lipsku, był on pełny! Do Komunii szło tyle osób, że zamiast planowanych dwóch zwrotek, musieliśmy prześpiewać całą pieśń trzy razy… To perełka, która żyje, a nie umiera, tak jak inne niemieckie wspólnoty.

K.S.: W Polsce kojarzy nam się, że na pytania księdza podczas kazania odpowiadają tylko dzieci, bo reszta się wstydzi. A tam cała wspólnota chciała się w to włączyć!

S.A.S.: Rodzina, u której mieszkałam, zwracała uwagę, że w ich parafii stawia się przede wszystkim na wspólnotę.

Ks. P.G.: To ważny wymiar Kościoła, którego w Polsce - może poza małymi miejscowościami - aż tak nie widać. Zarówno Lipsk, jak i sama tamtejsza parafia są dość niezwykłe jak na niemieckie realia. Kościół jest niedawno wybudowany, został oddany do użytku w zeszłym roku, podczas gdy wszędzie dookoła kościoły się zamyka. To też o czymś świadczy.


Zobacz w GALERII ZDJĘĆ, jak zabrzańska młodzież integrowała się ze swoimi rówieśnikami z Niemiec, których w lipcu przyjmie przed ŚDM!