Za co Ci dziękuję, Ojcze…

ds

publikacja 04.04.2016 08:00

O o. Ludwiku Mycielskim OSB z okazji złotego jubileuszu kapłaństwa mówi kilka spośród wielu związanych z nim osób.

Za co Ci dziękuję, Ojcze… Przyjaciel, Ojciec, Przewodnik - tak mówią o założycielu benedyktyńskiej wspólnoty z Biskupowa jego duchowe dzieci Zbigniew Dyszka

Mówisz o tym, jak niebo przychodzi na ziemię

O. Jakub Kaliński, przeor klasztoru Zwiastowania w Biskupowie

- Za Twoją serdeczność i ciepło, zdecydowanie i pewność siebie, energię i bycie człowiekiem czynu, talent oratorski, wykształcenie biblijne i znajomość Ewangelii, dbałość o piękno i ład… Po wielu latach Twojego życia można zobaczyć, jakie masz zasady życiowe: pamiętasz o dobroczyńcach, masz w sobie wiele wdzięczności; dobrze mówisz o ludziach, potrafisz dostrzec dobro serca ludzkiego; zależy Ci na wzajemnych odniesieniach międzyludzkich, bardzo o to dbasz i starasz się o najlepszą ich jakość. Twoja wędrówka przez życie to stałe poszukiwanie i tłumaczenie innym tego, w jaki sposób niebo przychodzi na ziemię i jak to się dzieje, że to, co nadprzyrodzone, łączy się z tym, co ludzkie i zupełnie przyziemne... Za to chcę Ci dziś od siebie podziękować.

Przewodnik, Opiekun, Przyjaciel

Lilianna i Gerard Malcherowie, Burgrabice

- 28 lat temu, szukając zdrowych, czystych terenów dla osłabionych częstymi chorobami córek, zawitaliśmy w okolice Biskupowa, do Burgrabic - trochę zagubieni, samotni, z bagażem trosk typowych dla młodej rodziny (wtedy z dwójką dzieci), ale pełni nadziei i zaufania w Opatrzność. W pierwszych dniach po przeprowadzce poznaliśmy o. Ludwika, który rok wcześniej osiadł na tych terenach ze współbraćmi. Częste kontakty, wspólne wyjazdy na rekolekcje, wzajemna troska w codzienności zaowocowały piękną więzią. Pan Bóg dał nam w jego osobie Przewodnika, Opiekuna i Przyjaciela na drodze wiary. Jesteśmy Bogu za niego bardzo wdzięczni. W imieniu wszystkich „przygarniętych” rodzin dziękujemy Ci, Ojcze.

W symfonii z drugim

S.M. Małgorzata Cur SMI, Katowice

- Wydaje mi się, że znam o. Ludwika „od zawsze”. Dziękowałam mu nieraz za to, że spisał swoje mnisze doświadczenia; to, jak przeżywa swoje kapłaństwo i konsekrację. Spotkanie z Ojcem wprowadza szczególną harmonię - „symfonię” - by użyć jego sformułowania. Ojciec po prostu słucha, jest w symfonii z drugim. Tak też Ojca postrzegam: żyjący w niebieskiej symfonii, zawsze gotowy dostroić się do drugiego. Bogu dzięki za jego życie i powołanie!

U źródła wody życia

Elżbieta Adrikowska-Bek, Katowice

- Dla mnie o. Ludwik jest kimś, kto odpowiedział na wezwanie woli Bożej i właściwie wbrew logice ludzkiej (mam na myśli jakże trudne początki) stworzył klasztor w Biskupowie. Obecnie tym, co mnie szczególnie w nim uderza, jest to, że mam wrażenie - ja, a także moja rodzina - że zna nas, wie o nas wiele, nawet bez regularnych kontaktów. Wydaje się, że jego znajomość człowieka sięga głęboko w jego serce, w duszę. Jednocześnie jest kimś, kto żyje "tu i teraz", dokładnie zna człowieczy los i ból codzienności, ale też najgłębiej, jak potrafi człowiek tu na ziemi zatopiony jest w Bogu. Gdy jadę do Biskupowa, w tym klasztorze, któremu dał początek (z braćmi Sławomirem i Justynem), czuję się zawsze tak, jakbym napiła się u źródła wody życia!

Ojciec, brat, towarzysz, przyjaciel

Małgorzata Turek, Zabrze

- Poznałam go na rekolekcjach Ruchu Focolari – Mariapoli, bardzo ważnych dla mnie; takich, na których poczułam, że Bóg jest moim Ojcem, z którym już nigdy nie zginę i wszystko przetrzymam. Kiedy myślę o Ojcu Ludwiku, dziękuję Opatrzności, że dane mi było spotkać go na mojej drodze. Przy nim zawsze czuję się jak w ramionach kochającego mnie Boga Ojca. On nie mówi wiele, raczej uśmiecha się i zawsze widzi pozytyw w tym drugim. Najczęściej dziękuje, za najmniejsze nawet drobiazgi. Kiedyś postawił mi pytanie: „Czy ty wiesz, że ten twój uśmiech może porywać ludzi do Boga?”. Nie tak dawno, kiedy widzieliśmy się w Biskupowie przy okazji spotkania młodzieży, znowu delikatna miłość o. Ludwika: „Aleś zrobiła dobrą robotę dla tych młodych chłopców, jacy oni byli tu szczęśliwi!”. A ja im tylko gotowałam... To prawda, że Bóg posługuje się ludźmi; o. Ludwik to prawdziwy Ojciec, Brat, Towarzysz, Przyjaciel. Piękna jest też jego miłość do św. Benedykta, którą możemy razem z nim przeżywać.

Zawsze po mojej stronie

Jolanta Kiełkowska, Gliwice

- Ojciec Ludwik to osoba, która przychodzi mi na myśl jako pierwsza, gdy chcę się podzielić radością, a zwłaszcza gdy szukam pocieszenia. Czuję, że jest zawsze po mojej stronie, nawet jeśli mówi mi rzeczy trudne – i dlatego -jestem je w stanie od niego przyjąć. Wiele razy się przekonałam, że trzeba go słuchać. Jest moim „ojcem duchowym”. Dawniej myślałam,  że to ktoś, z kim rozmawiamy o ważnych dla nas sprawach, radzimy się, czasem spowiadamy. I tak też się dzieje, ale okazało się to dla mnie bardzo zaskakującą relacją miłości. Kocham go jak ojca i czuję się bardzo kochana jak dziecko - a dzieje się to wszystko w naszej wspólnej relacji z Jezusem, który jest między nami zgodnie ze swoją obietnicą: „Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20). Właśnie ta relacja pozwala mi przychodzić do Boga Ojca bez lęku i z ufnością.

Więcej na temat założyciela Klasztoru Zwiastowania w Biskupowie w papierowym GN (nr 14/2016 na niedzielę 3.04). Inne informacje o wspólnocie oraz lista publikacji o. Ludwika Mycielskiego na stronie: benedyktyni.org.

Przeczytaj także: Boży człowiek na ziemi