Tylko dla wytrwałych

Szymon Zmarlicki

publikacja 04.02.2016 17:08

Zabytkowa kopalnia Guido w Zabrzu udostępnia dla turystów nową, ekstremalną trasę sięgającą 355 metrów pod ziemią. Zwiedzający muszą zmierzyć się z prawdziwie górniczymi wyzwaniami - ubrani w strój ochronny, gumowce i kask z latarką przemierzają wąskie i strome podziemne chodniki. Muszą wykazać się też umiejętnościami wymaganymi na szychcie.

Tylko dla wytrwałych Długie chodniki toną w ciemności i pyle przecinanym tylko jaskrawymi snopami świateł z górniczych latarek Szymon Zmarlicki /Foto Gość

Ekstremalna trasa powstała na obszarze ściany wydobywczej nr 4, która w drugiej połowie XX wieku była eksploatowana w celach szkoleniowo-badawczych. Chętni, by do niej zjechać, muszą liczyć się ze sporym wysiłkiem, ale i niepowtarzalnymi wrażeniami.

Każdy turysta wyposażany jest w pełen ekwipunek - strój ochronny, gumowce, kask z latarką i maskę przeciwpyłową. Tak przygotowany zjeżdża tzw. szolą, czyli windą, na poziom 320. Stamtąd rozpoczyna wędrówkę w głąb ziemi.

355 metrów pod powierzchnią człowiek poznaje kopalnię z prawdziwego zdarzenia. Wszechogarniająca ciemność, ciasne i strome przejścia, które trzeba pokonywać zgiętym wpół, tumany pyłu unoszące się w powietrzu, w których szybko niknie na początku jaskrawy snop światła i czołowych latarek... Doświadczeni górnicy przyznają, że tylko jedna cecha odróżnia te podziemia od czynnej kopalni - absolutna cisza, jaka tam panuje.

W najgłębszym miejscu trasa przebiega pod sporym kątem przez ponadstumetrową ścianę węglową, gdzie czarne złoto jest dosłownie na wyciągnięcie ręki. To właśnie tam górnicy kopalni Guido fedrowali po raz ostatni.

Górnicza szychta w Kopalni Guido - Poziom 355
KopalniaGUIDOpl
Półtorakilometrowa trasa usłana jest dla laika bliżej nieokreślonymi górniczymi urządzeniami. Oprócz ciągnącego się wzdłuż całego chodnika taśmociągu zobaczyć można pyłowe zapory przeciwwybuchowe, przenośniki zgrzebłowe, stojaki Valent na Śląsku popularnie zwane "walenciokami" i całą masę innych stalowych przedmiotów.

Turyści muszą wykazać się też typowymi umiejętnościami, jakich wymaga od górników każda szychta. Przeniesienie ważącego kilkadziesiąt kilogramów fragmentu rurociągu, naprawa przenośnika taśmowego czy zabudowa lutni to tylko niektóre z zadań, jakie może zlecić oprowadzający sztygar.

Tylko dla wytrwałych Prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik i marszałek województwa śląskiego Wojciech Saługa przepiłowują drewniany stempel podczas otwarcia nowej podziemnej trasy Szymon Zmarlicki /Foto Gość Z jednym z nich zmierzyli się też obecni na otwarciu samorządowcy. Zamiast symbolicznego przecięcia wstęgi prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik wraz marszałkiem województwa Śląskiego Wojciechem Saługą musieli przepiłować drewniany stempel. Zgodnie z górniczymi obyczajami pod ziemią nie było miejsca na zwroty per pan, pani. Sztygar zdecydowanie zaganiał zatem do pracy Małgosię i Wojtka.

Na zorganizowanej przed zjazdem konferencji prasowej ci sami przedstawiciele władz miasta i województwa oraz dyrektor Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu Bartłomiej Szewczyk podkreślali unikatowy charakter nowej trasy w kopalni Guido. To jedno z zaledwie trzech miejsc w Europie - obok Walonii i Walii - gdzie turyści mogą zjechać do autentycznych wyrobisk dawnych kopalni. Jednak to właśnie w Zabrzu podziemna trasa sięga najgłębiej.