Wędrownik rusza w świat

Klaudia Cwołek


|

Gość Gliwicki 06/2016

publikacja 04.02.2016 00:00

4. rocznica śmierci Norberta Blachy. – Czas choroby taty nauczył mnie wiary i nadziei, takiej nienamacalnej, nieograniczonej – mówi Gabriela, 
jego młodsza córka. 


Wojciech Myrczek i chór złożony ze studentów Instytutu Jazzu i Muzyki Estradowej AM w Katowicach i Instytutu Muzyki Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie. W tle logo wykonane przez grafików: Aleksandrę Oleksy i Annę Waluś Wojciech Myrczek i chór złożony ze studentów Instytutu Jazzu i Muzyki Estradowej AM w Katowicach i Instytutu Muzyki Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie. W tle logo wykonane przez grafików: Aleksandrę Oleksy i Annę Waluś
Aleksandra Oleksy /dotstudio.com.pl

Norbert, bo po imieniu mówili do niego nie tylko najbliżsi, ale także studenci, lubił ludzi i sam też budził dużą sympatię swoich wychowanków. Zresztą wielu z nich nazywał „miśkami”. Taki miał styl, który nie odebrał mu autorytetu. 
Autor m.in. muzyki do „Proroka Miłosierdzia” – widowiska o św. siostrze Faustynie, zmarł 3 lutego 2012 roku, po odmówionej koronce. – Czy trzeba się smucić? – pyta Gabriela Blacha-Cupiał. – Kiedy umiera nam bardzo bliska osoba, podjęcie drogi zaufania nie jest łatwe, ale na pewno pomaga. Jeżeli tylko się to zawierzy Panu Bogu – wyznaje. Od rodziców nauczyła się, że Pan Bóg jest jak kręgosłup, bez którego dalej nie ruszysz. Dlatego chce się Go trzymać, iść z takim przekonaniem i mimo trudności cieszyć się dobrem, które mamy wokół. – A jeśli możemy się tym dzielić, to właśnie na sposób wesołego wędrownika. Nie tylko brać, ale i dawać – wyjaśnia. Bardzo chciałaby przekazywać dzieło taty, Norberta Blachy. 


Pierwsze kroki


Akademia Muzyczna w Katowicach, gdzie ojciec wykładał, zgodziła się, by pracę magisterską poświęciła jego twórczości. Ta zgoda, wcale nieoczywista, otwarła przed nią nowe perspektywy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.