Jo, śląski górnik spod... Tarnowa

Przemysław Kucharczak

|

Gość Gliwicki 05/2016

publikacja 28.01.2016 00:00

Profesor Idzi Panic: „Można zatem nieco żartobliwie powiedzieć, że spora część współczesnych przedstawicieli ruchów autonomicznych nie wywodzi się z ludności posiadającej prastare korzenie śląskie, lecz swoich praprzodków znalazłaby na wschód od Krakowa, w północnej Małopolsce i Wielkopolsce”.

„Karuzela” przy piecach do wytopu cynku w Hucie Szopienice. To w takich miejscach masowo zatrudniali się w XIX wieku przybysze z głębi Polski „Karuzela” przy piecach do wytopu cynku w Hucie Szopienice. To w takich miejscach masowo zatrudniali się w XIX wieku przybysze z głębi Polski
Przemysław Kucharczak /Foto Gość

To cytat z nowej książki prof. Idziego Panica „Jak my ongiś godali. Język mieszkańców Górnego Śląska od średniowiecza do połowy XIX wieku”. Prof. Panic jest szefem Zakładu Historii Śred- niowiecznej w Instytucie Historii Uniwersytetu Śląskiego. Jako jedyny polski naukowiec uczestniczył w badaniach Całunu Turyńskiego. Jest też rodowitym Ślązakiem. Najstarsi jego przodkowie, których ślady odnalazł, żyli w połowie XVIII wieku pod Wodzisławiem.

Jego nowa książka ma charakter naukowy, więc trudno ją polecać do poduszki. Zawiera jednak informacje, które mogą zainteresować wielu Ślązaków.

Niemiec do biura, Polak na przodek

Język niemiecki był często słyszany na Śląsku od czasów kolonizacji na prawie niemieckim. Z jej powodu w średniowieczu trafiły tu tysiące osadników z Nadrenii czy Szwabii. Najwięcej Niemców zasiedlało nowe wsie na Dolnym Śląsku. Na Górny Śląsk dotarło ich znacznie mniej. Dlaczego? Bo zwykle nie najlepsze były tutaj gleby, a bieda aż piszczała.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.