Podczas gdy pracownicy śląskich kopalń protestowali przed kancelarią premiera w Warszawie, Ewa Kopacz dumnie udała się… na Śląsk.
Górnicy przed Kancelarię Premiera przyszli z transparentami, trąbkami i górniczą orkiestrą. Mieli też inne prezenty dla rządu...
Jakub Szymczuk /Foto Gość
W samo południe 22 października przed Kancelarią Premiera w Warszawie rozpoczęła się górnicza manifestacja zorganizowana przez Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy Regionu Śląsko-Dąbrowskiego, sygnatariusza wątłego porozumienia z 17 stycznia. Oprócz górników do stolicy mieli wybrać się przedstawiciele innych branż, m.in. kolejarze, pracownicy zbrojeniówki i służby zdrowia. Zamiast zapowiadanych 15 tysięcy, zjechało ich jednak niespełna tysiąc. Przed Kancelarię Premiera przyszli z transparentami, trąbkami i górniczą orkiestrą.
Rozgoryczeni protestujący skandowali: „Złodzieje”, „Oszuści” i „Dość obietnic”. Przywieźli ze sobą trumnę – symbol rządów PO–PSL, w której ukryte były m.in ośmiornica i taśmy. Przed kancelarią postawili wierzbę z doczepionymi gruszkami i kartką z treścią styczniowych porozumień oraz duży medal z biedronką, nawiązujący do niedawnego wysokiego odznaczenia państwowego przyznanego znanej sieci sklepów. Rozwinęli też transparent „Nie płacz Ewka”. Potem protestujący przenieśli się przed biuro Komitetu Wyborczego Platformy Obywatelskiej, na ul. Wiejską.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.