Proszę nie pytać dlaczego

Gość Gliwicki 34/2015

publikacja 20.08.2015 00:00

Misje. O posiłkach z tubylcami, dobrych kontaktach z muzułmanami i życiu daleko od cywilizacji z Justyną Brzezińską, świecką misjonarką pracującą w Czadzie rozmawia Klaudia Cwołek

 Justyna Brzezińska z małą Emelie w ośrodku w Laï Justyna Brzezińska z małą Emelie w ośrodku w Laï
Archiwum prywatne

Klaudia Cwołek: Czad to sam środek Afryki, jeden z najbiedniejszych krajów świata, temperatury wyższe niż u nas tego lata. Jakie było Pani pierwsze spotkanie z tym miejscem?

Justyna Brzezińska: Pierwsze odczucie to upał i bieda. Miałam jednak taką dogodność, że zanim pojechałam do siebie, do Laï, pierwsze dwa tygodnie spędziłam w Bologo na misji u jednego z Polaków. To była aklimatyzacja, kiedy mogłam mniej więcej dowiedzieć się, jak jest w Czadzie. Niektórzy żartują, że Czad to taki skansen. Kraj jest bardzo zacofany i wielu rzeczy brakuje. Nie ma prądu, na wioskach nie ma bieżącej wody, a nieraz w ogóle jest trudny do niej dostęp. Kobiety chodzą czasami po kilkanaście kilometrów do studni. Ale generalnie nie było wielkiego zaskoczenia, bo chyba byłam dobrze przygotowana. Mam też taki dar, że wchodzę bardzo szybko w nowe środowisko.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.