Szkoła przeciwatomowa

Szymon Zmarlicki

publikacja 12.03.2015 12:55

Co łączy św. Jana Bosko i Edwarda Gierka? Jest jedno takie miejsce. Tam, gdzie na powierzchni salezjanie kontynuują misję swojego założyciela, pod ziemią kryje się sekret pierwszego sekretarza KC PZPR.

Szkoła przeciwatomowa Janusz Frystacki, zastępca dyrektora ds. administracyjno-technicznych ośrodka, pokazuje agregat prądotwórczy w niemal nienaruszonym stanie, który miał zapewnić m.in. doprowadzanie oczyszczonego powietrza do wnętrza schronu Szymon Zmarlicki /Foto Gość

Według upublicznionego niedawno raportu „Ocena przygotowań w zakresie Ochrony Ludności i Obrony Cywilnej w Polsce w 2013 r.”, w przypadku wojny zaledwie 1,37 proc. mieszkańców kraju znajdzie miejsce w schronach i mniej więcej drugie tyle – 1,49 proc. – w tak zwanych miejscach ukrycia. Pozostałe 97,14 proc. ludności mogłoby liczyć tylko na siebie.

Również Najwyższa Izba Kontroli wskazuje na opłakany stan przygotowań. – Obrona cywilna w Polsce funkcjonuje tylko na papierze – ostrzega NIK.

Mało kto wie, że duży schron znajduje się pod Salezjańskim Ośrodkiem Szkolno-Wychowawczym w Tarnowskich Górach. I to nie byle jaki, bo przeciwatomowy. Razem z pobliskim Górniczym Centrum Rehabilitacji miał zapewnić schronienie na wypadek ataku nuklearnego na tarnogórski węzeł kolejowy.

W razie zagrożenia ukryłyby się w nim prawdopodobnie partyjne władze wojewódzkie. W tamtym okresie pierwszym sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach był Edward Gierek. Jednak w czasie odwilży przeznaczenie obronne przestało być uzasadnione i podziemia stały się niszczejącym magazynem.

Wiedza o schronie nie jest powszechna wśród uczniów szkoły. Dyrekcja ośrodka traktuje go jednak wyłącznie jako historyczną ciekawostkę i wyklucza ukrycie w nim dzieci i nauczycieli, gdyby atomowe grzyby miały pojawić się nad Śląskiem.

Więcej o historii schronu przeczytasz w wydaniu papierowym "Gościa Gliwickiego" nr 11 na 15 marca.