Pomoc głodującym to obowiązek, a nie kaprys

Mira Fiutak

publikacja 15.09.2013 20:48

- To nie jest tylko problem czysto ekonomiczny, to jest problem moralny - apelował w Rudach bp Jan Kopiec, zwracając uwagę na zatrważające statystyki dotyczące głodu i marnowania żywności na świecie.

Pomoc głodującym to obowiązek, a nie kaprys Biskup Jan Kopiec wręczał delegacjom parafii pamiątki dożynkowe Mira Fiutak /GN

Do sanktuarium Matki Bożej Pokornej w Rudach 15 września przyjechali rolnicy, ogrodnicy i działkowcy, że podziękować za tegoroczne plony. Eucharystii w bazylice przewodniczył bp Jan Kopiec, którego na diecezjalnych dożynkach powitali starostowie Irena i Stanisław Musiołowie z parafii w Rudach.

Biskup gliwicki zwrócił uwagę na potrzebę harmonii działań człowieka podejmowanych w tym świecie i efektów jego pracy oraz jego zależności od Boga, z którego rąk całe to bogactwo pochodzi. - Niepokój, nieporządek, niekiedy niesprawiedliwość rodzi się wtedy, kiedy ta harmonia się zachwieje. Kiedy człowiek uwierzy, że może postawić się na miejscu Stwórcy – zauważył bp Kopiec. - My dzisiaj, społeczeństwo coraz bardziej nowoczesne, ciągle jesteśmy kuszeni podpowiedziami, że to tylko dzięki nam inni ludzie coś posiadają, że tylko od nas zależy, jak będziemy gospodarować, zarządzać i rozdzielać. To pokusa, która od wieków dotyka ludzkie serca. A naprawdę  jesteśmy tylko użytkownikami tego, co dał nam Pan – dodał.

Bp Jak Kopiec zwrócił też uwagę na trudne kwestie uważane za problemy światowe, od których jednak nie powinniśmy uciekać. - Statystyki nas przerażają i przytłaczają. Ile ludzi na świecie w każdej godzinie umiera z głodu, a z drugiej strony ludzie nieodpowiedzialni marnują tyle żywności. To nie jest tylko problem czysto ekonomiczny, to jest problem moralny. To jest problem naszej dojrzałości. Na ile potrafimy dostrzec, że pomoc w tym wypadku to jest nasz obowiązek, a nie tylko chęć czy kaprys, że komuś coś damy lub nie – podkreślił z naciskiem biskup gliwicki.

Z wieńcami dożynkowymi do Rud przyjechały delegacje parafii z różnych części diecezji. Z delegacją z Taciszowa i Kleszczowa przyjechał 9-letni Paweł Mróz. Co roku przygląda się, jak powstają korony, bo przygotowywane są w stodole u jego rodziców. Razem z siostrą Martą pomagają w przygotowywaniu i przycinaniu kłosów. W tym roku wyjątkowo korona była robiona w innym miejscu, na korytarzach zamkniętej szkoły. - Mamy stałą około 8-osobowa grupę, większość z nas przygotowuje małe składowe części, a Tereska i Zosia , dwie nasze mistrzynie, robią z tego potem całą koronę. Panowie przygotowują stelaż, bo to już męska robota i oni też dźwigają wieniec – mówi Ewa Richter, która od 7 lat jest sołtysem w Taciszowie. Prace zaczynają już zwykle w połowie lipca. – Panie szukają pomysłu, podglądają na różnych przeglądach, trochę w Internecie. Przez zimę już myślą nad kolejnym projektem. Zboże zbieramy wcześnie, jak jeszcze jest trochę niedojrzałe. Potem rozwieszamy i suszymy. W tym roku jest ładne, bo była dobra pogoda, ale w innych latach, jak jest czarne, że trzeba moczyć w jakichś płynach i wybielaczach – opowiada.

Z koroną z Rept Śląskich, nagrodzoną już pierwszym miejscem na konkursie miejskim, przyjechała delegacja parafii św. Mikołaja. Od lat wieniec przygotowuje ten sam czteroosobowy zespół. – Robią to bez rozgłosu, po prostu z potrzeby serca – podkreśla Jerzy Kozłowski z Rady Dzielnicy. – Kiedyś w Reptach każdy miał pole, teraz już nie, ale ciągle jest jeszcze trochę rolników, którzy pracują na roli. Ja mam hektar, od dawna go już nie uprawiam. Jest w dzierżawie, ale nie sprzedaję. Mam trzech synów, może będą chcieli jakoś wykorzystać tę ziemię – dodaje.

Spotkanie zakończyło się prezentacją wszystkich koron dożynkowych na placu przy rudzkiej bazylice.