Sen i uśmiech

Klaudia Cwołek

|

Gość Gliwicki 51-52/2012

publikacja 20.12.2012 00:15

– W życiu nie poprosiłabym o pracę w takim ośrodku. 
Gdy jechałam do Rusinowic, strasznie się bałam, podobny lęk czułam tylko wtedy, gdy cztery lata temu przeszła nad nami trąba powietrzna – opowiada s. Olga.

Przed łajbą z tegorocznych jasełek z udziałem dzieci Przed łajbą z tegorocznych jasełek z udziałem dzieci
Klaudia Cwołek

Znają ją wszyscy w wiosce i wielu ludzi w Polsce, bo na rehabilitację do Rusinowic przyjeżdżają dzieci i młodzież z całego kraju. A ona sama pokochała to miejsce jak żadne inne na świecie. Dlaczego więc tak się bała? 
– Nie wyobrażałam sobie pracy z dziećmi niepełnosprawnymi ze względu na moją wrażliwość. Wydawało mi się, że nie jestem w stanie tego ogarnąć, że będę się nad nimi litować, że tutaj się nie odnajdę – tłumaczy. Dzieci uwielbia, odkąd pamięta. Będąc jedną z ośmiorga rodzeństwa, zachęcała jeszcze mamę do adopcji. Jednak niepełnosprawność, i to w takim stopniu i ilości (na turnusie było wtedy 40 dzieci, obecnie około 70), ją przerażała. To było wyzwanie trudne do zaakceptowania, ale nie pierwsze w jej życiu. 


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.