Solidarni z Węgrami

Bogusław Tracz

|

Gość Gliwicki 42/2012

publikacja 18.10.2012 00:15

Na apel Węgierskiego Czerwonego Krzyża, proszącego o dostarczenie krwi dla ofiar budapeszteńskich wydarzeń w 1956 roku, w Gliwicach żywo zareagowali studenci i pracownicy politechniki. Na wysokości zadania stanęły też inne środowiska w mieście.

Rynek w Gliwicach w latach 50. XX w. Rynek w Gliwicach w latach 50. XX w.
muzeum w gliwicach

Krwawo stłumiony protest mieszkańców Poznania w czerwcu 1956 roku uruchomił lawinę wydarzeń, które doprowadziły do objęcia stanowiska I sekretarza PZPR przez Władysława Gomułkę i do przyspieszenia procesu destalinizacji. Mimo że w Moskwie spoglądano na zmiany w Polsce nieprzychylnym okiem, ostatecznie nie doszło do sowieckiej inwazji, choć rozważano taki scenariusz.

Październikowy protest

Wydarzenia w Polsce stały się wiatrem w żagle dla wewnątrzpartyjnej opozycji węgierskiej i rozbudziły nadzieje wśród większości Węgrów. Mieszkańcy Budapesztu zebrali się 23 października 1956 roku pod pomnikiem Józefa Bema – polskiego generała, ostatniego wodza węgierskiego powstania w czasie Wiosny Ludów (1848–1849), które zostało stłumione przez wojska rosyjskie – by udzielić Polakom poparcia. Następnego dnia do Budapesztu wkroczyło sześć tysięcy żołnierzy sowieckich – wspieranych przez ponad 200 czołgów – współdziałających z węgierskimi służbami bezpieczeństwa i armią. Rozpoczęła się brutalna akcja militarna, którą zawieszono po kilku dniach, by wznowić z jeszcze większym impetem 4 listopada 1956 roku. Na ulicach stolicy Węgier polała się krew. Teraz Polacy mieli okazję, by wyrazić swą solidarność z narodem węgierskim.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.