Oglądaj twarz swoją

Andrzej Kerner

|

Gość Gliwicki 36/2012

publikacja 06.09.2012 00:15

Młodzi. Franciszkański duch w wersji wielonarodowej.

Adoracja  krzyża  San Damiano Adoracja krzyża San Damiano
Andrzej Kerner

Takiego tygodnia w długiej historii Góry Świętej Anny jeszcze nie było. Portugalczycy, Hiszpanie, Włosi, Węgrzy, Niemcy, Holendrzy, Anglicy, Szkoci, Irlandczycy, Litwini, Rumuni i Polacy w jednym miejscu i czasie. Złączeni jednym duchem – franciszkańskim. Od 27 do 31 sierpnia odbywało się tu III Europejskie Spotkanie Młodzieży Franciszkańskiej EuroFraMe 2012. Miejscem pierwszego spotkania był Asyż (2007), drugiego – Santiago de Compostela (2009).

Vrede en alle goeds!

Najpierw uderzają różnice. Język, kolor skóry, temperament, wiek. Franciszkanin z Irlandii ma fryzurę trochę na wzór mnichów iroszkockich, a trochę wojowników celtyckich – podgolone boki głowy, z tyłu zapleciony warkocz. Hiszpan w habicie na widok aparatu kładzie się na ramionach współbraci, wyciąga ręce w szerokim geście i krzyczy. Hiszpanów jest najwięcej – dwa pełne autokary. Szkotka Katie z Edynburga już w pierwszym zdaniu – wyspiarskim zwyczajem – nie potrafi nie zażartować. – Musieliśmy trochę pieniędzy ukraść, żeby tu przyjechać – śmieje się zawadiacko. Polscy duszpasterze młodzieży z pięciu franciszkańskich prowincji, zaaferowani, zabiegani, przejęci. Franciszkanie z Hiszpanii palą papierosy przed domem pielgrzyma. – To kwestia śródziemnomorskiej kultury – tłumaczy zdziwionym ministrantom ze swojej zabrzańskiej parafii o. Tytus Boguszyński. Grupa holenderska ze stoickim spokojem (a może i zdziwieniem?) przygląda się próbie śpiewu, pełnego mocnych rytmów, wzywającego do entuzjazmu. Kiedy o. Łukasz Buksa z Krakowa zaczyna rapować na scenie auli, porywa 350 młodych i nieco starszych ludzi do szaleństwa. Spełniają się słowa młodego prowincjała śląskich franciszkanów o. Alana Brzyskiego: „Ta góra, która kiedyś była wulkanem, dzięki wam staje się wulkanem radości i szczęścia”. Fiesta, jaką urządzają Hiszpanie podczas prezentacji grup narodowych, nie pozwala w to wątpić. – I want to be close to You (chcę być blisko Ciebie) – śpiewają wszyscy refren hymnu spotkania. Holenderka Annemiek Ziyp van Ginneken w trzy tygodnie po ślubie przyjechała tutaj, bez męża. Do strojnej sukni ślubnej założyła, mimo zdziwienia i oporu rodziny, silikonową, franciszkańską bransoletkę „Vrede en alle goeds!” (Pokój i Dobro!). Tutaj wszyscy rozumieją te słowa dobrze.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.