Plakaty bijące tęczowymi flagami LGBT, a na jednym z nich... symbol komunizmu, czyli "akcja profilaktyczna", która zabrnęła co najmniej o krok za daleko. Znamy reakcję szkoły.
Wicedyrektor szkoły Agnieszka Nalepka, z którą udało nam się porozmawiać, deklaruje wieloletnią współpracę szkoły z pyskowickimi parafiami w różnych akcjach, a także Instytutem Pamięci Narodowej. Podkreśla także czynny udział młodzieży w akcjach wolontariackich.
- Rzeczywiście, plakaty zawisły, zanim je zobaczyłam, ale to nie usprawiedliwia mnie w żaden sposób. Kazałam natychmiast ściągnąć plakat z tęczą, napisem LGBT, sierpem i młotem oraz krzyżem z pętelką, bo kojarzy mi się on ewidentnie z sektą. Wszystkie plakaty wisiały w naszej szkole zaledwie jeden dzień - przyznaje.
Jak tłumaczy, autorzy plakatu - uczniowie starszych klas - argumentowali, że odwrócenie symbolu oznacza jego negację, podobnie jak odwrócony krzyż kojarzony jest z satanizmem.
- Dzieci skorzystały z tego, co było w internecie - mówi wicedyrektor w odpowiedzi na pytanie o wyraźnie zaburzone proporcje między propagowaniem tolerancji a promocją homoseksualizmu. - Oni żyją w takim świecie. Z jednej strony dajemy im to, co najlepsze, ale z drugiej są bombardowani właśnie takimi treściami. To nasz błąd i przyznajemy się do niego, za późno go wyłapaliśmy.
Agnieszka Nalepka zapowiada, że wobec organizatorek akcji zostaną wyciągnięte konsekwencje zgodne z Kartą Nauczyciela, natomiast nie zamierza karać uczniów, których szkoła będzie uświadamiać.
- Zwłaszcza że oni są naprawdę przerażeni. Jeden chłopiec napisał do mnie: "Jak będę z tym żył, jeśli przez ten plakat szkołę spotka coś złego?". Zostaliśmy potwornie zhejtowani. (...) Mamy ogromny dorobek propatriotyczny i panicznie boimy się, że teraz to wszystko zostanie tą jedną akcją przekreślone. Akcja, która miała na celu wyłącznie kształtowanie szacunku do drugiego człowieka i sprzeciw wobec krzywdzenia innych, odniosła całkowicie odmienny skutek. Cała ta sprawa jest dla nas ogromnym szokiem - dodaje.
Swoją interwencję zapowiedział też instytut Ordo Iuris. "Zapytamy dyrekcję szkoły o tryb organizowania tego wydarzenia. Ustalimy, czy dochowano zasad określonych ustawą prawo oświatowe, ale także zażądamy wyjaśnienia pojawiającej się symboliki komunistycznej" - napisał na Twitterze prezes instytutu Jerzy Kwaśniewski.
W poniedziałek już nie tylko wspomniane posty, ale i cały profil szkoły na Facebooku pozostaje niedostępny.