Ks. Arkadiusz Kinel o biskupie nominacie: Cenię u niego to, że zawsze zwraca uwagę na różne aspekty danego problemu.
Ks. Andrzeja Iwaneckiego znam bardzo dobrze, od początku mojego kapłaństwa, czyli tak długo, jak istnieje nasza diecezja. Dla mnie jego wybór na biskupa to ogromna radość i nadzieja, bo osobiście wiele mu zawdzięczam, zawsze mogłem na niego liczyć – mówi ks. Arkadiusz Kinel, proboszcz parafii św. Andrzeja w Zabrzu.
Nowego biskupa pamięta jeszcze z czasów, gdy był klerykiem i słuchał jego kazań pasyjnych, które do dziś pamięta.
– Nasze drogi kapłańskie dotąd cały czas się krzyżowały, najpierw w rejonie tarnogórskim, a później w Zabrzu, gdzie zostaliśmy proboszczami. Gdy Zabrze było dla mnie zupełnie nową rzeczywistością, Andrzej Iwanecki był jedynym księdzem, którego tutaj dobrze znałem, bardzo mnie wtedy wspierał – wspomina ks. Kinel.
Wcześniej razem podejmowali różne inicjatywy młodzieżowe, organizowali wspólne wyjazdy, razem tworzyli tarnogórską grupę diecezjalnej pieszej pielgrzymki na Jasną Górę. Łączy ich też pochodzenie z diecezji katowickiej, gdzie zostali wyświęceni na księży, oraz wspólny duch oazowy.
– Gdy zostałem diecezjalnym moderatorem Ruchu Światło–Życie, Andrzej bardzo dużo mi pomagał, bo sam wyrósł z tego ruchu – mówi o biskupie nominacie ks. Kinel. – Cenię u niego to, że zawsze zwraca uwagę na różne aspekty danego problemu, pyta o racje drugiej strony. Podkreśla pozytywne cechy osób, nie słyszałem, żeby o kimś mówił źle, a przy tym trzeźwo ocenia sytuację. Jest skromnym człowiekiem, szczerym, patrzącym na rzeczywistość z pewnego dystansu. Na spotkaniach dekanalnych księży jak coś powiedział, zawsze miało to ręce i nogi. Nie za wiele się odzywał, ale jak zabrał głos, to on się liczył – podkreśla ks. Kinel.
– Uważam, że bardzo dobrze, że biskupem zostaje ksiądz z doświadczeniem duszpasterskim i wieloletni proboszcz. On ma trzeźwe podejście do parafii, widzi realne problemy i nie przechwala się tym, co się u niego dzieje. A potrafił wprowadzić różne nowe rzeczy. U św. Franciszka odbywa się na przykład Triduum Paschalne, przeżywane w rozbudowanej formie, takiej, jaką proponuje Ruch Światło–Życie. Dla mnie to jest ważne, że on przeszedł głęboką formację oazową. Już jego rodzice związani byli z tym ruchem, przez wiele lat byli w Katowicach parą diecezjalną odpowiedzialną za Domowy Kościół. I Andrzej też docenia rodzinę, widzi, jak ona jest ważna, i to, że jeżeli chcemy coś odbudować, to przez rodzinę.