Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Do zobaczenia...

– Była taka przejrzysta, szczera. Nikogo nie udawała – mówi Monika. Dziewczęta mieszkały razem na stancji. – Tak, była wyjątkowa – potwierdza Szymon, z którym zakładała scholę.

Od tamtego dnia minęły już prawie dwa miesiące. Od pogrzebu trochę ponad tydzień. Zdecydowali się opowiedzieć o Helenie. Długo nie byli w stanie, ciągle nie jest to łatwe. Przyjaciele z gliwickiego Duszpasterstwa Akademickiego znali ją przez ostatnie, dorosłe lata jej życia. Od września 2009 roku, kiedy jako młoda dziewczyna przyjechała na studia na Politechnice Śląskiej. I już została w Gliwicach. O Helenie Kmieć, wolontariuszce zamordowanej w Boliwii, od 24 stycznia powiedziano i napisano sporo. Czasem bolało ich to, co czytali. Czasem widzieli, że to nie do końca Helenka, którą znali. Wychodziło jakoś pomnikowo. A ona była i święta na co dzień, i bardzo normalna. Ciągle uśmiechają się na wspomnienie Heleny wpadającej prosto z lotniska w ostatniej chwili na Mszę akademicką o 20.00. W płaszczu w amarantowym kolorze linii Wizz Air. – To, że pracowała jako stewardessa po studiach chemicznych, to właśnie jest Helena. Ona miała takie nieszablonowe myślenie, absolutnie nas to nie zdziwiło – mówi Szymon Szymik, dyrygent scholi DA „Albertinum”, którą zapoczątkowała Helenka.

Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy