Braveheart na rowerze?

Rowerzyści NINIWA Team parafrazują klasyczny okrzyk szkockiego bohatera narodowego i zamiast: "Wolność!" wykrzykują: "Radość!". Wyprawa "Radość Życia" dotarła do zielonej i pięknej Szkocji.

Tak jak Anglia przywitała w ubiegłym tygodniu rowerzystów chłodem i mżawką, tak trzeci tydzień jazdy zamyka słoneczna Szkocja. Jak na Wyspy Brytyjskie przystało, temperatury nie należą do upalnych, ale rowerowi zapaleńcy na pogodę nie mogą narzekać.

O. Tomasz Maniura OMI, kierownik wyprawy, nie ukrywa radości. – Widoki w Szkocji są niesamowite! To najpiękniejsze pejzaże na dotychczasowej wyprawie. Rekompensują nam wszelkie trudy jazdy.

Braveheart na rowerze?   Szkocki krajobraz na trasie wyprawy "Radość Życia" Archiwum NINIWA Team Chociaż to naturalne, że pojawiają się różne przeciwności, to jednak wyprawa przebiega w bardzo pozytywnej atmosferze. Już samo hasło rajdu: „Radość Życia” i entuzjazm, którym pałają podróżnicy, nadają ton ich wojażom. Ponadto ekipa 36 uczestników jest wyjątkowo zgrana i zdyscyplinowana. To duży plus, bo wyłamywanie się nawet pojedynczej osoby w dużo mniejszej grupie powoduje duże utrudnienia. W NINIWA Team wywrotowców brak.

Organizator wyprawy na pytanie o najbardziej charakterystyczny motyw minionego tygodnia odpowiada refleksyjnie: – Nastąpiło przełamanie w zaufaniu. To znaczy, że rowerzyści jadą „bez spiny”, przestali martwić się o to, gdzie będą spać, czy co będą jeść. Przyjmują z zaufaniem dary Opatrzności – zapewnia o. Tomasz Maniura.

A darów jest całe mnóstwo. Dla rowerzystów najbardziej zaskakująca jest życzliwość i otwartość spotykanych ludzi. Tego uczestnicy wyprawy bali się najbardziej, bazując na swoich poprzednich doświadczeniach w Europie Zachodniej. Tym razem jednak wszystkie drzwi stają przed nimi otworem.

Szybciej biegam?
NiniwaMedia
Przewodnik wyprawy zwierza się, że już kolejną niedzielę są obdarowywani nawet ponad swoje możliwości przyjmowania. Darmowy obiad do sytości dla 36 osób, pranie 36 stert rowerowych ubrań, a do tego prowiant, którego nie są w stanie nawet w całości ze sobą zabrać – to tylko kilka ze znaczących przykładów.

Wśród dobrodziejów wyprawowych jest sporo Polaków spotykanych na szlaku, a w tym przedstawiciele polskich misji katolickich, jak ta w szkockim Aberdeen. O ich otwartości świadczą częste i regularne pozdrowienia zamieszczane w codziennych relacjach z wyprawy. Sporo dobrych ludzi wspierało podróżników także z Polski w ramach akcji „Generuj Radość Życia”, dzięki której udało się sfinansować promowe przeprawy między wyspami, kosztujące ok. 14 tys. zł.

Wszyscy dobrodzieje mają świadomość, że pomogli nie tylko samym rowerzystom w spełnieniu ich marzenia o niesamowitej podróży, ale pośrednio także swoim rodakom, których podróżnicy odwiedzają.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..